- To kolejny tom twojej serii kryminalnej z Eweliną Zawadzką, właścicielką zakładu pogrzebowego. I kolejny, który w tytule ma zjawisko atmosferyczne.
- Tak, to właśnie łączy tę serię. Trzeci tom to „Odwilż”, z jednej strony dlatego, że na to wskazywała chronologia, akcja pierwszego tomu rozgrywała się późnym latem podczas burz, „Zamieć” to czas grudniowy, świąteczny i mroźny, a po mrozie przychodzi odwilż. Oczywiście ma też znaczenie dla fabuły, bo topniejący śnieg odkrywa pewne tajemnice, dosłownie (ciało topielca) i w przenośni. Ewelina wraz z lokalną policją próbuje odkryć tajemnicę młynarskich wąwozów i dokopuje się głębiej niż sądziła.
- "Odwilż" to kontynuacja "Burzy” i „Zamieci”, przynajmniej jeśli chodzi o główną bohaterkę - Ewelinę Zawadzką. Co jeszcze łączy te dwie książki?
- Każdy tom to odrębna zagadka kryminalna, nowa historia, więc jeśli ktoś nie zacznie czytać od początku to i tak odnajdzie się w fabule. Poza życiem osobistym Eweliny i jej profesją, o której w każdym tomie zdradzam coś nowego, tym co łączy moje książki jest rozbudowane tło obyczajowe i społeczne. Siedzi we mnie socjologiczny duch, jestem obserwatorką rzeczywistości, lubię to robić i potem wplatać te obserwacje w fabułę. Przyglądam się temu, czego doświadczamy jako społeczeństwo. Właściwie zbrodnia w książce to przykrywka do poruszenia pewnych tematów. W „Burzy” jest hejt w sieci czy samotne rodzicielstwo, w „Zamieci” opieka nad osobami chorymi czy z niepełnosprawnością. W „Odwilży’, tematem wiodącym jest przemoc domowa. Muszę przyznać, że pisanie trzeciego tomu kosztowało mnie wiele emocji. Potrzebowałam sporo czasu i eksperckiego wsparcia. W ramach researchu do książki rozmawiałam m.in z panią Anną Libiszewską, kierowniczką Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Gdańsku, która podzieliła się ze mną swoimi doświadczeniami i wiedzą, za co jestem ogromnie wdzięczna.
I oczywiście to, co łączy te książki to moja rodzinna miejscowość, Młynary, które leżą niedaleko Elbląga. Akcja książek rozgrywa się też w okolicach, zahaczyłam już o Młynarską Wolę czy Płonne. Historie w moich książkach są fikcyjne, ale miejsca chcę przedstawiać możliwie jak najdokładniej. Czasem na potrzeby fabuły przestawię o kilka metrów jakiś sklep, powołam do życia już nieistniejący albo przesadzę lub postawię nowe drzewo. Zresztą w Młynarach zmienia się przestrzeń, miejsce znalezienia zwłok w pierwszej części nie jest już takie mroczne, jak w czasie, kiedy pisałam „Burzę”. Niemniej, cieszę się, że mogę zabierać Czytelniczki i Czytelników na literackie wycieczki do Młynar – dosłownie i w przenośni. Mogą je zwiedzać czytając, ale też w ramach spacerów literackich. Już dwa razy wystawiłam taki na licytację z okazji finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i zrobię to po raz kolejny. Już teraz zapraszam do śledzenia moich social mediów i skorzystania z okazji. Świetna zabawa i szczytny cel.
- Możesz naszym Czytelnikom zdradzić kawałek fabuły? Jaką zagadkę kryminalną będzie tym razem rozwiązywała Ewelina?
- Sporo już zdradziłam odpowiadając na poprzednie pytania, więc tylko trochę nakreślę. Do Młynar przychodzi odwilż. Ewelina wybiera się na spacer po zapomnianych wąwozach i trafia na ciało topielca. Policja nie wie kim jest ofiara, nie może zidentyfikować zwłok, co przedłuża i utrudnia działania. W międzyczasie Ewelina przypadkiem spotyka kobietę, która w przeszłości doświadczała przemocy domowej i dzieli się z nią swoją tragiczną historią. Czy te sprawy się łączą? No cóż, po odpowiedź zapraszam do lektury.
- Czy kiełkuje u Ciebie już pomysł na nową książkę?
Nawet na kilka. Obecnie pracuję, i są to już bardzo zaawansowane prace, nad książką spoza serii, piszę ją w ramach stypendium kulturalnego Miasta Gdańsk. Tym razem właśnie Gdańsk będzie miejscem akcji, a bohaterka jest właścicielką kawiarni. Teoretycznie więc nieco inne klimaty, ale będzie też tajemniczo, może nawet mrocznie i pozostaję wierna cmentarzom. Na pewno się pojawią. Natomiast jeśli chodzi o cykl z Eweliną to jeszcze trochę tych zjawisk atmosferycznych mi zostało…, więc kto wie?
- Zajmujesz się również promowaniem czytelnictwa. Jaką lekturę (oczywiście oprócz swoich książek) poleciłabyś na długie, zimowe wieczory?
- Taką, po którą mamy ochotę sięgnąć. Wychodzę z założenia, że czytanie to rozrywka, która przy okazji ma te zalety, jak wzbogacenie słownictwa, rozbudowanie zdolności krytycznego myślenia, pobudzanie wyobraźni, poszerzanie horyzontów itd. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie, a że czytanie jest wciągające, to będzie czytał więcej i więcej, coraz więcej wymagając i coraz więcej korzystając z wspomnianych zalet. Najbardziej chciałabym zachęcić do sięgania po książki przede wszystkim początkujących, ale też rodzimych i lokalnych oraz autorek i autorów, do polecania ich książek dalej, podczas rozmów, w mediach społecznościowych, proponując bibliotekom spotkania z nimi. To dla nas naprawdę duże wsparcie i w ten sposób każdy może promować czytelnictwo.
I to zamierzam zrobić polecając książki Agnieszki Pietrzyk, pisarki z Elbląga, po której książkę sięgnęłam chyba z dziesięć lat temu. Twórczość Agnieszki i Stefana Dardy (on mieszka trochę dalej, bo w Przemyślu otworzyła mnie na rodzimy rynek pisarski. Tak bardzo, że postanowiłam dołączyć do tego grona. Życzę więc wszystkim dobrych chwil z książką. Ślicznie dziękuję za rozmowę.