- Kiedy pojawiła się u Pana pasja do muzyki? Kiedy się nią Pan zainteresował?
- Muzyką pasjonuję się od najmłodszych lat. W czasie, gdy chodziłem do przedszkola, budowałem organy i zanim nauczyłem się mówić, zabawiałem rodziców nucąc i śpiewając.
.
- Występował Pan już jako nastolatek, koncertując też w Polsce. Co Pan pamięta z tego okresu? Jak podobała się Panu Polska?
- Już jako nastolatek, w wieku 16 lat, miałem okazję zagrać koncert w ramach Elbląskich Koncertów Organowych organizowanych przez Pawła Cabałę, Teresę Schönrath i Janusza Borowskiego w katedrach w Elblągu i Fromborku oraz w kościele w Stegnie. Nigdy tego nie zapomnę, bo Elbląg i okolice to dla mnie miejsce szczególnie bliskie. W kolejnych latach grałem wiele razy w Gdańsku.
.
- Czy już wtedy był Pan pewny, że chce związać kierunek studiów i przyszłość z muzyką?
- Już w czasie szkolnym w Niemczech miałem zagwarantowane miejsce dla wybitnie uzdolnionych uczniów. Muzykę kościelną studiowałem w Esslingen koło Stuttgartu, a fortepian w prywatnej akademii w Tybindze. Muzyka była dla mnie wszystkim, nic innego nie mógłbym robić.
.
- Co najbardziej lubi Pan w swojej pracy jako muzyk kościelny i organista koncertujący?
- Kocham katolicką liturgię. Porządnie przygotowaną katolicką liturgię. Możliwość wypełnienia jej muzyką jest dla mnie rodzajem służby Bogu. To zupełnie coś innego niż na przykład pianista koncertujący. Jako organista zawsze masz za zadanie wydobyć dźwięk świętej przestrzeni. Uczestniczy się w czymś większym. Instrument, przestrzeń, muzyka i duchowość dają wyjątkowe połączenie. To fascynujące. Jako organista koncertujący, jeżdżąc w różne miejsca na świecie, można poznać różnych ludzi i ich tradycje. To jest wspaniałe.
.
- Jak się Panu podoba Elbląg? Czy lubi Pan tu przyjeżdżać?
- Elbląg jest dla mnie wyjątkowym miastem. Rodzina mojej mamy mieszkała tu do 1945 roku. Moi przodkowie figurowali w księgach miejskich dobre 500 lat temu. Dziś Elbląg to oczywiście inne miasto, z innymi ludźmi. Ale jakoś, za każdym razem, kiedy przybywam z wizytą, mam wrażenie, że moja dusza czuje się tu jak w domu. Tak, naprawdę bardzo lubię tu być.
.
- Co czuje Pan, koncertując w Elblągu? Czy ma Pan tu jeszcze krewnych?
- Język polski rozumiem dość dobrze, ale niestety nadal nie udało mi się nauczyć go w mowie, mimo że bardzo go lubię. Jednak to muzyka jest dla mnie językiem, w którym najłatwiej jest mi się porozumieć z większością ludzi. Można także użyć go, aby powiedzieć wiele o swojej duszy, uczuciach i nastrojach, ale też o czasach wcześniejszych, bardzo prosto i bez większej polityki. Od 80 lat nie mam w Elblągu żadnych krewnych. Ale tak naprawdę mam tu przyjaciół i kontakty nieprzerwanie od mojej pierwszej wizyty. W ciągu ostatnich 8 lat poznałem fantastycznych młodych ludzi w Elblągu i okolicach. Bardzo się z tego cieszę!
.
- Jakie są Pana najbliższe muzyczne plany?
- Obecnie pracuję nad nagraniem kompletnej twórczości wybitnego austriackiego kompozytora romantycznego Franza Schmidta. To jest wspaniały projekt, który realizujemy na jednych z najpiękniejszych organów Josefa Behmanna w Dornbirn w Austrii. W tym roku daję także wiele ciekawych koncertów z jego twórczością w Niemczech, Austrii i Szwajcarii.
.
- Dziękuję za rozmowę.
Więcej o Andreasie Jetterze przeczytasz tutaj. Koncert odbędzie się 16 czerwca o godz. 19, w kościele pw. św. Wojciecha w Elblągu, ul. Wiejska 4. Wstęp wolny.