- Dziś poznamy ostatnie dwa wyniki testów pracowników przedszkola – podkreśla Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Dodaje, że jeśli one również będą ujemne, przedszkole wkrótce będzie mogło wznowić działanie.
Służby wojewody warmińsko-mazurskiego podały dziś, że w Elblągu jest jeden nowy przypadek zakażenia koronawirusem, dotyczy kobiety w średnim wieku, nie jest to oczywiście przypadek związany z przedszkolem. W całym województwie odnotowano dziś 11 zakażeń i jeden przypadek wyzdrowienia.
Jeśli chodzi o samo przedszkole, w weekend kontaktował się z nami rodzic dziecka uczęszczającego do tej placówki. Wyraził m. in. wątpliwości w związku z przebadaniem jedynie dziecka.
- W piątek zostaliśmy poinformowani o wykryciu koronawirusa u jednego z dzieci uczęszczających do przedszkola i o tym, że będzie się z nami kontaktował Sanepid z informacją co do dalszego działania – pisze nasz Czytelnik. - Sanepid skontaktował się z nami w ciągu kilkudziesięciu minut i skierował na pobranie wymazu do badań na obecność wirusa. O godzinie 12 w piątek stawiliśmy się w szpitalu na ul. Żeromskiego i tam dowiedzieliśmy się, że badaniu będzie poddane tylko nasze dziecko, a wyniki będą najprawdopodobniej w dniu następnym. Personel pracujący w punkcie nie był w stanie poinformować nas, czy jesteśmy objęci kwarantanną do czasu uzyskania wyniku negatywnego. Zostaliśmy poinstruowani o tym, że powinniśmy postarać się ograniczyć kontakt z innymi ludźmi – dodaje.
Czytelnik wskazuje, że służby sanitarne dopytywały później, czy dziecko stawiło się już na testy, bo podobno część dzieci się na nich nie pojawiła. Podkreśla też, że miał trudności ze skontaktowaniem się ze stacją, otrzymywał sprzeczne informacje. Pewną trudność stanowiło też dowiedzenie się, co w związku z ewentualnym pójściem do pracy, skoro w bliskiej rodzinie występuje ryzyko zakażenia.
- Gdy naciskaliśmy na pracownika Sanepidu, pytając, czy mam iść do pracy, usłyszeliśmy że nie ma decyzji o kwarantannie bez wyników i nie mają podstawy do jej wydania – zaznacza. - Jednocześnie chciałbym podkreślić szybkość i profesjonalizm działania pracowników przedszkola w informowaniu nas, rodziców, o sytuacji w tym czasie.
Wątpliwości naszego Czytelnika w związku z działaniami Sanepidu odnośnie sytuacji w przedszkolu przedstawiliśmy Markowi Jaroszowi, dyrektorowi Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
- Udzielaliśmy informacji, tak samo dyrektor przedszkola, że rodzice mają pozostać z dziećmi w domu – zaznacza dyrektor elbląskiego Sanepidu. Dodaje, że według obowiązujących procedur, testom poddaje się tylko osoby, które miały bezpośredni kontakt z zakażonym, pozostałych kieruje się na kwarantannę lub w nadzór epidemiologiczny. Podkreśla, że większość wyników osób związanych z przedszkolem pojawiła się w niedzielę.
- Osobiście dzwoniłem do wszystkich rodziców, każdy rodzic rozmawiał ze mną osobiście, informowałem o wyniku i pytałem, czy pozostanie w domu w sobotę lub niedzielę wiązało się z jakimiś reperkusjami zawodowymi – mówi.
Dyrektor zaznacza, że gdyby pozostanie w domu stwarzało w trudności związane z pracą, Sanepid wystawiłby stosowne zaświadczenie dla pracodawcy. - Z 19 rodziców tylko jedna osoba powiedziała, że być może będzie to potrzebne – dodaje.
Marek Jarosz dodaje, że w podobnych sytuacjach można byłoby informować jedynie o wynikach dodatnich, w celu wszczęcia dalszych procedur, jednak z racji troski o rodziny, dla których podobne sytuacje są niezwykle stresujące, dzwoniono w tym przypadku do każdego, także po to, by w poniedziałek mógł ze spokojem pójść do pracy. Dementuje też doniesienia o tym, że którekolwiek z dzieci, które miało być poddane testom, nie stawiło się na nie. Odnosi się również do kwestii oczekiwania na wyniki.
- My nie wykonujemy tych testów, jesteśmy więc w tej samej sytuacji, co choćby rodzice tych dzieci, czekamy na informacje z laboratorium i od nich jesteśmy uzależnieni – podkreśla. Dodaje, że choć rozumie, że poszczególni zainteresowani chcieliby jak najszybciej wiedzieć, jakie są wyniki, powinni oczekiwać na telefon od służb. - Proszę czekać na telefon od nas – apeluje. - Dzieje się tak wiele, że laboratoria mogą być czasami niewydolne – podkreśla.
Choć zwykle wyniki można poznać szybko, wystarczy jedno większe ognisko zakażeń, by czas ich uzyskania się wydłużył. Dyrektor Jarosz zaznacza, że w przypadku tych miejsc w Polsce, gdzie zakażeń jest więcej, na wyniki czeka się nawet 4-5 dni. Dodaje, że wiele wątpliwości rodzi się wśród ludzi z nieznajomości procedur i oczywiście z uzasadnionego stresu, który generuje obecna sytuacja. Mimo udogodnień, jakie niesie ze sobą współczesna technologia, nie można oczekiwać, że informacje o wynikach testów pojawią się natychmiast. Według Marka Jarosza ważna jest też pamięć o tym, że Sanepid nie odpowiada za diagnozowanie czy leczenie osób chorych, bo to leży w kompetencjach medyków. - My mamy, na podstawie informacji od lekarzy i osoby zakażonej, uchronić od zakażenia innych – przypomina dyrektor elbląskiego Sanepidu.
Postanowiliśmy się skontaktować z naszym Czytelnikiem, by dowiedzieć się, jak przedstawia się sytuacja po weekendzie jego oczami.
- W niedzielę ok. 15 dostaliśmy telefon z Sanepidu z informacją o negatywnym wyniku testu na obecność wirusa – zaznacza. - Pan, który do nas dzwonił, był bardzo uprzejmy i podkreślał, że zawsze dzwonią do wszystkich zainteresowanych o wynikach testów, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Wyraził też zainteresowanie, czy nie opuściliśmy godzin pracy z związku z zaistniałą sytuacją. Zmiana o 180 stopni – podkreśla elblążanin.
Aktualizacja, godz. 15:30:
- W związku z negatywnym wynikiem na obecność koronawirusa u wszystkich przebadanych przez służby sanitarne dzieci i pracowników Przedszkola nr 11 w Elblągu, informujemy, że od jutra, tj. wtorku 18 sierpnia, placówka wznawia swoją działalność - informuje Joanna Urbaniak, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga. - Jednocześnie przypominamy, że w ubiegły piątek obiekt przedszkola, zarówno pomieszczenia wewnątrz budynku, jak i teren należący do placówki, poddany został dezynfekcji.