Powiatowe Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne są na pierwszej linii walki z koronawirusem. - Zweryfikowałem swoje pojęcie intensywnej pracy, tamto [przed koronawirusem – przyp. red.] to był pikuś. Nie wiem jak to stopniować, ale to [sytuacja dzisiejsza – przyp. red.] nie da się z niczym porównać – półżartem mówił Marek Jarosz.
Pandemia koronawirusa i środki walki z nią nałożyły na Powiatowe Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne dodatkowe obowiązki.
- W tej chwili cierpimy na brak dostatecznych środków na „rzeczówkę”. Dość istotną, stałą pozycją w comiesięcznych wydatkach jest czynsz, jaki płacimy na rzecz miasta, bo gościmy w budynku administrowanym przez ZBK. Poważną sprawą jest korespondencja, której wysyłamy teraz tony. Każda kwarantanna to jest co najmniej jeden list polecony. Przy jednej osobie dodatniej [zakażonej koronawirusem – przy. red.] średnia liczba osób objętych kwarantanną to ok. 30. W przypadku ognisk podam przykład szkoły w Pasłęku, gdzie mieliśmy trzy osoby dodatnie, w kwarantannie przebywało grubo ponad 150 osób. Opłaty pocztowe są dla nas bardzo dotkliwe. No i oczywiście transport. Korzystamy z usług firmy zewnętrznej, stacja nigdy nie miała własnego samochodu. Poza tym koszty materiałów biurowych. Jedna sprawa to jest, jak liczyłem 30 – 40 kartek papieru A4. Jeżeli państwo widzieliby jakąś możliwość wspomożenia nas w jakiejkolwiek formie to przyjmiemy to z otwartymi ramionami – wyjaśniał Marek Jarosz.
Czy sytuację polepszyłoby zatrudnienie dodatkowych osób? Zdaniem Marka Jarosza, nie do końca.
- Trudno mi powiedzieć, czy w tej chwili ruchy kadrowe mogłyby coś tu zmienić. Być może byłoby tak, że ten moment wygaszania epidemii nastąpiłby szybciej niż bylibyśmy w stanie przygotować nowe kadry, które byłyby w stanie samodzielnie wykonywać wszystkie czynności związane z działaniami przeciw epidemiologicznymi – mówił dyrektor elbląskiej PSSE.
W Elblągu od początku pandemii było 69 zakażeń i 61 ozdrowień. W powiecie elbląskim analogicznie 36 zakażonych i 25 wyzdrowień.