Tłumy w kurortach
W ostatni weekend potwierdzono zakażenie SARS-CoV-2 u dwóch osób z Elbląga, które wcześniej miały wypoczywać w Krynicy Morskiej i Stegnie, o czym informowało Radio ZET. Warto zaznaczyć, że ruch turystyczny na Mierzei Wiślanej jest bardzo intensywny, a wiele osób lekceważy obowiązujące obostrzenia.
- Należy zastanowić się, czy w ogóle jechać w takie zatłoczone miejsca – komentuje Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu. - W momencie, gdy zostały poluzowane obostrzenia związane z hotelami, restauracjami i przebywaniem w większych skupiskach na wolnym powietrzu, jest to dozwolone i nie można tego nikomu zabronić. To kwestia rozsądku i trzeźwego osądu osoby. Warto zadać sobie pytanie: "Czy ja rzeczywiście muszę jechać w miejsce, gdzie jest mnóstwo ludzi, z których wielu nie przestrzega zasad, które decydują o ich i moim bezpieczeństwie? Czy liczyć na łut szczęścia?" On dopisze w większości przypadków, ale w części, niestety, nie – podkreśla dyrektor.
Zaleca zastanowienie się nad wyborem innego miejsca wypoczynku, mniej eksponowanego turystycznie. - Są osoby, które muszą jeździć do znanych kurortów, bo to jakaś forma dowartościowania, a pobyt w innym rejonie jest postrzegany przez nie jako mniej atrakcyjny - mówi. - Biorąc pod uwagę obecną sytuację, uważam, że właśnie takie mniej popularne miejsca są bardziej atrakcyjne, co więcej, mamy takie zakątki Polski, które do tej pory ktoś mógł lekceważyć, a one są rzeczywiście fantastyczne – dodaje.
Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej wskazuje, że zachowanie bezpieczeństwa w dobie koronawirusa nie spoczywa, niestety, na nas samych.
- Warto zastanowić się: Czy będę w stanie utrzymać dystans od innych osób czy nie? Korzystanie z zatłoczonych ośrodków, kwater, pensjonatów, sprawia, że bezpieczeństwo byłoby możliwe, gdyby rzeczywiście wszyscy zachowywali rygorystycznie zasady, a gdy patrzy się na to, co się obecnie dzieje, jest to mało realne. Musimy liczyć się z tym, że korzystając z takich miejsc, oprócz miłych wrażeń zabierzemy z wyjazdu coś, czego byśmy nie chcieli zabrać – zaznacza Marek Jarosz.
Jak się liczy zakażenia?
Warto kilka słów poświęcić metodzie, według której opracowane są codzienne statystyki zakażeń w poszczególnych regionach: zakażony może przecież przebywać poza swoim miejscem zamieszkania, przebywając np. właśnie na urlopie.
- Oddziałów zakaźnych nie jest tak dużo, na terenie naszego województwa są dwa, które pełnią funkcję "covidowskich" oddziałów, tzw. imiennych – podkreśla Marek Jarosz. - Elbląski oddział jest zlokalizowany w bezpośredniej bliskości pomorskiego, w sąsiedztwie Mierzei Wiślanej i należy spodziewać się, że osoby, które nie są zamieszkałe na naszym terenie, mogą trafiać na nasze lokalne oddziały – mówi.
Dodaje, że tych osób nie liczy się do statystyk w naszym regionie, choć są tutaj poddane leczeniu. - Ta osoba pozostaje tu na leczeniu szpitalnym, bo są tu warunki, personel i możliwość zapewnienia bezpieczeństwa personelowi i pacjentom – zaznacza.
Dyrektor Jarosz tłumaczy, że o takich osobach informuje się poszczególne stacje, na terenie których one zamieszkują i to te stacje przeprowadzają dochodzenie epidemiologiczne w ich sprawie. - Gdy otrzymujemy informacje o zakażeniu koronawirusem w przypadku osoby, która nie jest mieszkańcem naszego regionu, my powiadamiamy stację, na terenie której nastąpiło zakażenie, a ona przekazuje informację do właściwej, powiatowej stacji (na terenie której na co dzień zamieszkuje zakażony – dop. red.), bo to ona przeprowadza dochodzenie co do osób, które mogły się znajdować w danym miejscu i zarazić, a takie dochodzenie dotyczy praktycznie całej Polski. My, jako stacja, nie zajmujemy się wtedy taką osobą, bo ona jest pod opieką lekarzy, nie miała kontaktu z kimś, kto mieszka np. w Elblągu. Gdy jednak mowa o osobie zamieszkałej na naszym terenie, to elbląski Sanepid przeprowadza takie dochodzenie i dzwoni do osób, które powinny zostać objęte kwarantanną – podkreśla Marek Jarosz. Zaznacza, że gdy nie sposób ustalić konkretnych osób, które mogły mieć kontakt z zakażoną, informuje się o potrzebie zgłoszenia do Sanepidu tych wszystkich, które w określonym czasie przebywały w danym miejscu, np. hotelu, w którym był zakażony.
W Elblągu sytuacja jest dobra
Kiedy zakażony może wrócić do swojego miejsca zamieszkania? - O tym, czy ktoś może wrócić do miejsca swojego zamieszkania, decyduje lekarz, stan kliniczny osoby i pewne realia: musimy najpierw wiedzieć, czy taka osoba nie wraca do domu do osób, które nie miały z nim do tej pory kontaktu, a dla których może stanowić zagrożenie. Jeżeli są dodatkowe objawy zakażenia, to te osoby pozostają w hospitalizacji. Są też sytuacje, gdy ktoś wynajmuje indywidualnie mieszkanie dla siebie w Elblągu. Wtedy, jeśli nie ma objawów, lekarz może pozwolić na izolację domową i w tej formie dana osoba odbywa kwarantannę na naszym terenie. Zawsze dokonuje się jednak oceny potencjalnego ryzyka – podkreśla dyrektor Jarosz. Nie ma możliwości, by taka osoba mogła przemieszczać się np. transportem publicznym.
Jak, w związku z koronawirusem, przedstawia się obecnie sytuacja w Elblągu?
- W tej chwili nie mamy znacznych ognisk zakażeń, w których byłoby kilkanaście czy kilkadziesiąt przypadków - podkreśla Marek Jarosz. Dodaje, że pojedyncze zakażenia, które się pojawiają, wiążą się często właśnie z powrotami z urlopów.
Służby wojewody warmińsko-mazurskiego poinformowały dziś (12 sierpnia) o 33 przypadkach zakażeń w naszym województwie, jedna osoba wyzdrowiała. Ministerstwo Zdrowia poinformowało z kolei, że w całym kraju potwierdzono 715 zakażeń. Zmarło dziewięć osób, z których większość miała choroby współistniejące.