Pismo elblążanki dotyczy "sanitarnej segregacji". Przypomnijmy fragment petycji, o której szerzej pisaliśmy tutaj:
„Zgodnie z artykułem 32 Konstytucji RP wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. W związku z powyższym za niedopuszczalne jakiekolwiek działania władz międzynarodowych, krajowych czy lokalnych wykluczające społecznie mieszkańców Elbląga z powodów rasowych, religijnych, medycznych czy sanitarnych. Działania rozumiem jako regulacje prawne, a także wywieranie medycznej czy społecznej presji na urzędników, funkcjonariuszy, przedsiębiorców, lokalne społeczności czy wspólnoty wyznaniowe zachęcające do jakiejkolwiek segregacji mieszkańców miasta Elbląg". Ta segregacja miałaby polegać na działaniach niejako zmuszających do przyjęcia szczepionek, np. pod groźbą utraty pracy. Autorka petycji chce, by rząd wywarł na producentów szczepionek nacisk i by zapewniali oni gwarancję na swoje produkty. Mieszkańcy, według autorki petycji, mają być „eksperymentalnymi” biorcami szczepień.
Radni zwrócili się w zeszłym miesiącu do autorki z prośbą o uzupełnienie petycji, takie uzupełnienie elblążanka złożyła. Wątpliwości radnych wciąż budziła jednak zasadność podejmowania przez nich tego konkretnego tematu.
- Rada Miejska w Elblągu nie jest stroną zamawiającą szczepionki – wskazywał mec. Patryk Ogórek, który brał udział w spotkaniu. - Szczepionki zamawia rząd RP, on też negocjuje z producentem wszelkie warunki związane z zamówieniem szczepionek. Również w kwestii gwarancji – podkreślał. Konkluzja? - Rada Miejska w Elblągu nie jest adresatem tego typu żądań, nie mamy możliwości jakichkolwiek negocjacji w tym zakresie. Robi to Komisja Europejska w imieniu rządu – podkreślił prawnik. Wskazywał też, że przyjęcie uchwały stanowiskowej w zakresie, w jakim rada nie może tego uczynić, spowoduje nieważność uchwały.
Autorka petycji miała możliwość odniesienia się do powyższego stanowiska. Wskazywała, że sprawa nie dotyczy szczepionek, tylko faktu bycia dyskryminowanym, gdy ktoś nie chce być zaszczepiony.
- Segregacja ma miejsce. Na ostatnim spotkaniu jeden z radnych powiedział, że nie ma czegoś takiego, szczepionki dobrowolne, wszystko jest w porządku. Nie, proszę państwa. Wysyłałam do was bardzo wiele przykładów, mam kolejny, dotyczy on służby ratunkowej z Gorzowa – mówiła.
W tym miejscu próbował interweniować przewodniczący obradom Marek Osik. Wskazywał, że te informacje, o których mówi elblążanka, są już znane radnym.
- Prosiłem tylko o odniesienie się do stanowiska pana mecenasa, który uznaje, że nie jesteśmy właściwym (gremium do procedowania petycji – dop. red.) - mówił. Po burzliwej i niezbyt przyjemnej wymianie zdań i apelach o uspokojenie emocji, autorce petycji ostatecznie odebrano głos.
- Materiał w dalszym ciągu mnie nie przekonuje – stwierdził Krzysztof Konert. - Uważam, że szczepionki i szczepienia są dobrowolne i potrzebne, nie jest to żadna czarna magia tylko wytwór nauki – mówił. Podkreślał też, że Rada Miejska w Elblągu nie jest gremium właściwym do zajmowania się tą sprawą.
W głosowaniu radni jednogłośnie opowiedzieli się za podobnym stanowiskiem.
- Oczywiście w uzasadnieniu wskażemy, że organem właściwym jest według nas minister zdrowia – dodał radny Marek Osik.