Już na wstępie filmu zaznaczono, że nie jest to opowieść o wielkich czynach. Jednak te małe są przecież podstawą dla tych, które swoim heroizmem chwytają za serca. Film jest historią dwóch najlepszych przyjaciół, którzy wyruszają w podróż przez nieznany kontynent. W trakcie swej przygody odkrywają ciemne i jasne strony życia, przeobrażając się z naiwnych młodzieńców w młodych mężczyzn, którzy w trakcie wędrówki podjęli ważne życiowe decyzje.
Podczas seansu widzimy dokładnie, jak napotkane problemy, nie tylko głównych bohaterów, ale i spotykanych przez nich ludzi, zmieniają ich spojrzenie na świat oraz umacniają przyjaźń. Film ukazuje wiele niesprawiedliwości, niesłusznych podziałów, okrucieństw ludzkiego losu. Wyjaśnia procesy, które obudziły w młodym człowieku chęć zmiany surowych zasad, ukształtowały przyszłego przywódcę.
Różnorodność kulturowa Ameryki, wspaniałe krajobrazy, humor, dobre zdjęcia, przyjemna muzyka odbiegają na drugi plan w porównaniu z budzącym refleksje przesłaniem o przyjaźni, podróży i dojrzewaniu.
Niestety film nie jest do końca tak optymistyczny. Najsmutniejszy jest chyba fakt, że wybierając się dzisiaj w podobną podróż, zobaczylibyśmy mniej więcej to samo. Tyle samo cierpienia, krzywdy i irracjonalności.
“Dzienniki motocyklowe” to w pewnym sensie film historyczny ( akcja toczy się na początku lat 50.), ale filmowcy nie musieli chyba zbytnio zabiegać o to, by w dzisiejszych czasach znaleźć miejsca i ludzi, którzy wyglądają podobnie do tych, których spotkał i opisał w pamiętnikach Ernesto 'Che' Guevara.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter