W kinie: Bezdroża

1
21.03.2005
"Bezdroża" to ciepła opowieść o potrzebie wzajemnej akceptacji. Akceptacji także samego siebie.
Dwaj przyjaciele - Miles i Jack - są zupełnie inni. Jeden ceni sobie tylko to, co wytworne, doskonałe; starannie dobiera wina, słowa, partnerki. Drugi korzysta z życia bez namysłu, nie przebierając w niczym. Dla niego każde wino jest dobre, a każda kobieta wystarczająco piękna, by pójść z nią do łóżka. "Bezdroża" - prosta, zwykła historia dwóch mężczyzn w średnim wieku, którzy borykają się z codziennymi problemami, po raz kolejny udowadnia, że życie to nie bajka, nie wszystko jest piękne i kolorowe. Życie jest jak wino - czasem cierpkie i ciężkie, czasem też słodkie i łagodne. Film nie daje obietnicy lepszego jutra, stuprocentowego happy endu lecz nadzieję na chwilę przyjemności. Jest lekcją optymizmu. Każdy przecież zasługuje na odrobinę szczęścia, musi tylko po to szczęście wyciągnąć dłoń i nie bać się zaryzykować. Należy wyczuć odpowiedni moment i podjąć właściwe decyzje, bo nawet wino (mimo że im starsze, tym lepsze) z czasem traci swój niepowtarzalny smak. Ważnym bohaterem filmu jest właśnie wino, z którego reżyser uczynił coś więcej niż tylko trunek. Na jego przykładzie pokazuje skomplikowane procesy, które tworzą coś niezwykłego. Ten alkohol kryje w sobie wiele tajemnic i piękna. Bohaterzy mówią o winie w subtelny sposób. Twierdzą bowiem, że dobre wino kryje w sobie nie tylko tajemnicę o ludziach, którzy je stworzyli, ale także wiele mówi o ludziach, którzy je piją. "Bezdroża" to także piękny film o męskiej przyjaźni, która łączy dwóch życiowych nieudaczników. A dla miłośników dobrego wina - to prawdziwa uczta.
OK

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem...

W czasie tego dłuuugiego filmu marzyłam, żeby napić się lampki wina :)
oLLLa (2005.03.22)

info

0  
  0