Nie oczekuje nagród. Wystarczy jej ludzki uśmiech i satysfakcja z pomocy innym. Gdy nie jest w stanie sama się z kimś podzielić, organizuje zbiórki. Pomaga zarówno starszym jak i dzieciom. Dzieci to dla niej największy skarb, nie może patrzeć na ich cierpienie. Nikogo nie odrzuca. Zawsze wysłucha, pocieszy, pomoże. Jej serce i pracę wielokrotnie doceniano. Otrzymała tytuł „Super Babki”, w plebiscycie organizowanym przez „Dziennik Elbląski”. Została osobowością dekady w plebiscycie „Tym żyliśmy w pierwszej dekadzie XXI w.”. W roku 2012 została zgłoszona przez osobę prywatną i Dom Dziecka w Marwicy na ,,Filantropa Roku”.
Bożena Lemierska jest zarejestrowana w Banku Dawcy Szpiku. Ponadto opiekuje się trzema dziewczynkami i jednym chłopcem, matkuje Domowi Dziecka w Marwicy. Ma trójkę dorosłych dzieci. Bardzo mocno kibicuje jej mąż. Mało kto wie, że ta wspaniała wolontariuszka ma jeszcze jedną pasję: uwielbia pisać. Jakiś czas temu napisała…. scenariusz do filmu.
DK: Jest Pani super babką, działaczką, uwielbia Pani ludzi i wiele Pani robi dla lokalnej społeczności. Jak wygląda Pani dzień?
- Bożena Lemierska: Na co dzień prowadzę mały sklepik spożywczo-przemysłowy w Lisowie. Całe moje życie to pomoc potrzebującym. To moja pasja i w tym się spełniam. Jestem na wyciągnięcie ręki wszędzie tam, gdzie ludzie mnie potrzebują. Z prośbą o pomoc zwracają się do mnie różni ludzie. Pomagam ludziom nie tylko z Lisowa, lecz także z Marwicy, Rogajn, Nowakowa, Węziny.
Ludzie zauważają Pani zaangażowanie. Została Pani „Super Babką” Dziennika Elbląskiego. Kilka lat temu powołała Pani do życia stowarzyszenie „Lisowianka”. Proszę zdradzić, jak Pani to robi?
- Nie liczyłam nawet na nominację do tego tytułu, a już ona jest ogromnym wyróżnieniem. Byłam zaskoczona, że to właśnie ja zostałam „Super Babką”. Byłam bardzo wzruszona, no i działam nadal. Pięć lat temu założyliśmy w naszej miejscowości stowarzyszenie „Lisowianka”, którego jestem prezesem. Stowarzyszenie prężnie się rozwija. Dzięki niemu wiele spraw można szybciej załatwić. Zgłasza się do nas wielu ludzi z różnymi sprawami. Jedne są prostsze, inne bardziej skomplikowane. Ludzie mają do mnie zaufanie, a ja lubię pomagać i nadal będę to robić. Mam ogromną satysfakcję z tego co robię.
Życie składa się nie tylko z trosk, lecz odsłania czasami także swoje przyjemniejsze oblicze. Organizuje Pani w swojej miejscowości festyny. Wszystko po to, by choć na chwilę zapomnieć o codziennych troskach, odpocząć od nich, pokazać ludziom jak można żyć inaczej?
- To jest ważne. Chciałabym, by ludzie mieli z życia trochę radości. Zorganizowałam w mojej miejscowości dwa Wielkie Festyny Rodzinne, Drogę Krzyżową i w tym roku Dożynki Gminne. Razem z mężem przygotowywałam teren, na którym miał odbyć się festyn, bo nie było chętnych do pomocy. Pomogła mi też rodzina. Jednak nie zniechęca mnie to, że nie zawsze można liczyć na mieszkańców, tylko na swoje siły.
Jakie problemy mają wiejskie kobiety? Czy łatwo Wam żyć we współczesnym świecie?
- Co roku biorę udział w Europejskim Kongresie Kobiet. Uważam, że rola kobiet wiejskich jest niedoceniania. Jest wiele mądrych i wykształconych kobiet wiejskich, których nikt nie zauważa. Uważam, że kongres powinien szczególnie mocno wspierać kobiety wiejskie. One robią tak wiele, często muszą wykonywać pracę mężczyzn i robią to bardzo dobrze.
Bardzo mocno angażuje się Pani również w sprawy kobiet.
- Zawsze i wszędzie będę popierać kobiety. Sama zaliczam się do silnych i aktywnych kobiet. Kobiety mają ogromny i często niewykorzystany potencjał. Zawsze będę walczyć o kobiety, szczególnie te, które są poniżane czy dyskryminowane. Jestem bardzo zaangażowana w sprawy Kongresu Kobiet. Jestem wdzięczna Danucie Tchorowskiej i Jadwidze Król, które są członkiniami Rady Programowej Kongresu. To, że zostałam zauważona jako kobieta wiejska, to właśnie zasługa tych dwóch wspaniałych kobiet. To, że mogę się wykazać, to także zasługa mojego cierpliwego męża, który zawsze mnie wspiera. Fakt, że jestem doceniania, pokazuje, że to, co robię, ma sens. Sprawia, że jeszcze bardziej chce mi się pracować na rzecz potrzebujących, że chce mi się dalej działać.
Napisała Pani scenariusz do filmu o Elblągu. Proszę powiedzieć kilka słów na ten temat. Co to za film?
- To był scenariusz do filmu ,, Przeznaczenie ‘’. Wzięłam udział w castingu do filmu, którego fabuła miała być związana z Elblągiem. Trzeba było opisać jakąś ciekawą historię lub zdarzenie. Napisałam historię o górze Marii. Odręcznie napisałam historię miłości, która wydarzyła się na Wzgórzu Marii. Ujęłam ją w formie baśni, legendy. No i wygrałam! Na casting wpłynęło bardzo dużo zgłoszeń. Miał to być film do produkcji Marty Deskur i Joanny Pawluśkiewicz, artystek z Krakowa. Na podstawie opowieści miał powstać scenariusz trzech ostatnich odcinków głośnego i do tej pory nieistniejącego serialu telewizyjnego. Wygrałam casting i miałam dostać rolę w filmie. Jednak z czasem otrzymałam od artystek wiadomość, że realizacja serialu w najbliższym czasie nie będzie możliwa.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter