Mam smutne DNA

19.02.2013
Mam smutne DNA
Jest miłośniczką ludzi i wspaniałą obserwatorką. Postrzeganą rzeczywistość przefiltrowuje przez własną wrażliwość i serce. Gdy pisze, czuje się szczęśliwa. A wszystko zaczęło się kilka lat temu. Już pierwsze opowiadanie odniosło ogromny sukces. Jej bohaterowie noszą cechy poznanych przez nią ludzi. Żyją jednak własnym życiem. Rozmowa z elbląską pisarką Ewą Karolak.
Dla Ewy Karolak najważniejsze jest pierwsze zdanie, pierwsza myśl. Gdy już się pojawi, opowiadanie płynie, a autorka razem z nim. Pisanie stało się jej wielką pasją, wywołującą szereg pozytywnych emocji i doznań. Autorka fascynuje się ludźmi i bacznie się im przygląda. Obserwacje te zaowocowały zbiorem opowiadań pt. „Zmysłowy urok krótkich myśli”. Wkrótce książka będzie dostępna w księgarniach w Elblągu i całej Polsce.
   
   - Jak zaczęła się Pani pasja?
   - Dawno, dawno temu zauważyłam, że inaczej niż większość ludzi postrzegam rzeczywistość, czasem ubarwiam ją lub zwracam uwagę na nie istotne szczegóły, które w twórczości odgrywają dużą rolę. Swego czasu utrzymywałam kontakt mailowy z pewnym człowiekiem, który pięknie pisał. Pewnego razu powiedział mi, żebym nie pisała do niego, a ten czas wykorzystała na pisanie książek. Bardzo mnie namawiał, tak że w końcu uległam. Pomyślałam sobie, że gdy zobaczy, iż jest to beznadziejne, da mi w końcu spokój. Przyjacielowi jednak bardzo spodobało się moje opowiadanie i kazał pisać dalej. Wtedy właśnie wydawnictwo REBIS ogłosiło konkurs na najlepsze opowiadanie. Był to konkurs „Zostań polskim Whartonem”. Wysłałam swoje opowiadanie, by udowodnić ostatecznie, że ja się do pisania w ogóle nie nadaję, że nic z tego nie będzie. Konkurs wygrałam. Połknęłam bakcyla. Zaczęłam pisać. Nie piszę na zawołanie, tylko wtedy, gdy coś mnie zaciekawi, gdy zainspiruje mnie jakieś wydarzenie czy sytuacja. Czasami usłyszę słowa, które mnie fascynują. W jednym opowiadaniu jest takie zdanie: „Pachniesz jak noc Orientu”. Ja to gdzieś usłyszałam, nie wiem nawet, gdzie, ale słowa, ich tajemniczość i zmysłowość tak pobudziło to moją fantazję, że na podstawie tego zasłyszanego zdania i historii, którą wcześniej słyszałam, powstało opowiadanie.
   
   - Jak konstruuje Pani swoje postaci? Są one odwzorowaniem realnie istniejących osób?
   - Czasami nadaję im cechy spotykanych ludzi, ponieważ fascynuję się ludźmi. Są to cechy charakteru, ale także cechy zewnętrzne. Moi bohaterowie żyją jednak własnym życiem. Tworząc jakąś historię, nie wiem, jak ona się skończy. Nie umiem tego logicznie wytłumaczyć, ale dla mnie ważne jest pierwsze zdanie. Gdy je już napiszę i czuję w nim jakiś potencjał, czuję, że ono coś ze sobą niesie, wiem, że opowiadanie dalej popłynie. Nie wiem, na czym to polega, ale tak po prostu jest.
   
   - Pisze Pani tylko opowiadania?
   - Nie tylko. Zaczęłam od opowiadań, ponieważ krótka forma bardzo mi odpowiadała. W pewnym momencie odnalazłam się jednak w dłuższej formie. Swego czasu byłam z moją rodziną i rodziną mojej siostry na wakacjach. Pogoda była fatalna, a że siostra ma dwie malutkie córeczki, trzeba było dzieciom zapewnić jakieś atrakcje. Zaczęłam im opowiadać bajkę. Dzieci słuchały z otwartą buzią. Na drugi dzień kontynuowałam historię wymyślając na poczekaniu i zauważyłam, że także dorośli przysiadają się i zaczynają słuchać. Potem wysłałam im bajkę mailem i żeby rodzice im czytali. W ten sposób powstała kolejna książka pt. „Tajemnice Krasnego Lasu”. Wydanie jej wraz z elbląskim Wydawnictwem OKO planowane jest na Dzień Dziecka. Bajkę tę wysłałam wcześniej na konkurs „Cała Polska czyta dzieciom”. Moja książka została wciągnięta na listę piętnastu książek wartościowych, ważnych, poruszających ciekawe tematy. Teraz jestem w trakcie pisania powieści. Chciałabym ją wydać na Boże Narodzenie. Kolejna książka układa mi się w głowie, ale nie mam jeszcze całego zarysu.
   
   - Czy pasja tworzenia związana jest z Pani wykształceniem?

   - Nie jestem z wykształcenia humanistą. Przez lata pracowałam w charakterze pracownika socjalnego. Następnie w biurze reklamy w jednej z gazet. Jakieś czas temu odważyłam się na otworzenie własnej firmy, która świadczy usługi osobom starszym i niepełnosprawnym. Mam więc teraz trochę więcej czasu, by skupić się na pisaniu. Wcześniej pisałam nocami.
   
   - Pewnie było to trochę męczące?
   - Wręcz przeciwnie. Gdy piszę, jestem ogromnie szczęśliwa. Jest to stan euforii, błogości. Jestem wtedy na innym poziomie świadomości. To ogromna pasja.
   
   - Proszę opowiedzieć kilka słów na temat książki „Zmysłowy urok krótkich myśli”, książki, którą Pani obecnie wydała.
   - Są to krótkie myśli, krótkie opowiadania. Każde opowiadanie jest o czymś innym. Mężczyźni, który przeczytali tę książkę, mówią, że jest w niej duża doza erotyki. Ja jednak tego absolutnie nie dostrzegam, w każdym razie nie miałam takiego zamiaru. Kobiety się wzruszają. Jednak nie piszę romansów. Nie przepadam za nimi. Tom zawiera trudne opowiadania, ponieważ mówią o trudnych przeżyciach, o odejściach, o pogodzeniu się z rzeczywistością, która jest niełatwa. Jedno z opowiadań mówi o budzeniu się do życia, w momencie, gdy jest się u jego schyłku. Mój przyjaciel mówił, że te opowiadania to takie pigułki, po których zażyciu musimy zmierzyć się z jakimś problemem, musimy go rozgryźć, zaczynamy myśleć o czymś, o czym z reguły boimy się myśleć: o samotności, o chęci zmiany całego swojego życia. Wspólnym mianownikiem tych opowiadań jest to, że są one poruszające i bardzo wzruszające. To opinia moich czytelników. Staram się nie upiększać rzeczywistości, bo wtedy nie jest ona prawdziwa. Postrzeganą rzeczywistość przepuszczam przez moje serce, przez moją wrażliwość, przez moje widzenie świata. Każdy nosi jakąś własną prawdę na temat pewnych rzeczy.
   
   - Mówi Pani o sobie, że ma smutne DNA? Co to oznacza?
   - Jest to takie moje sformułowanie. Jego przekaz jest następujący: na ogół jestem optymistką. Widzę szklankę do połowy pełną. Nakręcam się pozytywnie przy ludziach, natomiast nie mam w sobie wesołości. Jednak ostatnio coś się we mnie zmienia. Pewne wydarzenia, które ostatnio miały miejsce, spowodowały, że coś w środku się we mnie zmieniło. Pewne rzeczy zrozumiałam. Jest mi lepiej, łatwiej, sympatyczniej samej z sobą. Gdybym teraz miała siebie opisać, to nie wiem, czy bym napisała, że mam smutne DNA. Może wiosna idzie… (śmiech).
   
   - Kiedy będzie można kupić Pani książkę?
   - 21 lutego książka trafi do elbląskich księgarni. Będzie też dostępna w księgarniach internetowych.
   
dk

Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter