Zmiana władz nie oznacza zaniechania planów restrukturyzacji firmy. Nowy zarząd nie uchylił uchwał, lecz je zawiesił ze względu na przyjecie nowej strategi działania. Działacze telekomunikacyjnej Solidarności widzą w tym szansę dla siebie.
- Uzyskaliśmy nieoficjalną obietnicę, że sprawa Elbląga zostanie jeszcze raz rozpatrzona - mówi Marek Kwiatkowski, przewodniczący Solidarności w elbląskej Telekomunikacji. - Mamy kilka merytorycznych argumentów za istnieniem w Elblągu placówki terenowej. Mamy nadzieję, że nie znikniemy z telekomunikacyjnej mapy Polski.
Przewodniczący Kwiatkowski porównuje obszar gdański, do którego należy Elbląg, do poznańskiego. Potencjał obu jest niemalże równy, a w Poznaniu zostały trzy jednostki terenowe. W Gdańsku na dzień dzisiejszy zostaną tylko placówki w Trójmieście i Słupsku. Elbląg miałby należeć do słupskiej centrali. W ten sposób Kwiatkowski dowodzi, że potrzebna jest jeszcze jedna jednostka - w naszym mieście.
Szansą dla Elbląga są plany powołania tzw. call center - telefonicznego działu obsługi klienta.
- W Olsztynie ma powstać centrala na całą Polskę północną, łącznie ze Szczecinem - wyjaśnia Marek Kwiatkowski. - Niech w Olsztynie zostanie dyrekcja, a w Elblagu pion wykonawczy. To dość śmiały pomysł, ale uzasadniony ekonomicznie. W Elblągu jest bowiem bardzo nowoczesna centrala, a i koszty pracy są niższe niż w Olsztynie. W ten sposób może zachowamy trochę miejsc pracy.
Zwolnienia elbląskiego zakładu nie ominą. Na pewno pracę może stracić 20 procent załogi. Część ma sznasę na pracę w Gdańsku, część na kursy zmieniające ich kwalifikacje. Związkowcy obawiają się, że w wypadku likwidacji elbląskiego pionu obsługi klienta prace utrzyma tylko 40 ze 140 pracowników.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter