45 kobiet ma prawomocne wyroki sądowe opiewające na kwoty od 600 do 9 tysięcy zł i nadal nie otrzymały należnych im pieniędzy. Są to odszkodowania i zaległe pensje. Mirosław Kozłowski podkreśla, że chciałby, żeby sprawą długów zajęła się firma windykacyjna, bowiem działania komorników jak do tej pory nie przyniosły rezultatów.
- To już jest cała historia, ale mimo prawomocnych wyroków nie można wyegzekwować należnych pieniędzy. Jestem zszokowany, że komornicy nie są w stanie tego zrobić, dlatego też szukamy innych rozwiązań. Są przecież firmy, które zajmują się egzekucją długów. Ja nie wiem, czy prezes powinien zacząć się bać, on powinien bać się instytucji, które nie godzą się na łamanie prawa - stwierdził Kozłowski.
Kozłowski dodaje, że oczywiście nie związek będzie klientem takiej firmy windykacyjnej, ale każda z poszkodowanych pracownic. Przypomnijmy - w grudniu br. miną dwa lata od protestu szwaczek w elbląskiej firmie Hetman. 18 grudnia 2002 szwaczki zatrzymały produkcję na półtorej godziny, bo chciały porozmawiać z prezesem o zaległych pensjach. Na wieść o planach założenia w firmie związku zawodowego, prezes zwolnił dyscyplinarnie 9 szwaczek - inicjatorek utworzenia Solidarności.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter