Smutek rybaka

3
06.04.2004
Za niecały miesiąc rybołówstwo na Zalewie Wiślanym zacznie funkcjonować w nowej rzeczywistości - rzeczywistości unijnej. Rozmowa z Januszem Kościanowskim z zarządu Stowarzyszenia Rybaków Zalewu Wiślanego.
Dla 127 ekip, które posiadają licencję na połów ryb w tym akwenie, nadszedł czas niepokojów i znaków zapytania. Tym bardziej, że przepisy unijne zmierzają do ograniczenia liczby rybackich załóg o ponad 30-40 procent. Rozmowa z Januszem Kościanowskim z zarządu Stowarzyszenia Rybaków Zalewu Wiślanego. Co zmieni się po pierwszym maja w dziedzinie rybołówstwa? Będą na pewno większe obostrzenia w kwestii przepisów sanitarno-weterynaryjnych. Czy rybacy są w stanie dostosować się do tych przepisów? Generalnie za stan ryby odpowiadają ci, którzy mają skupy ryb, natomiast czystość łódek zależy od każdego rybaka we własnym zakresie. Spodziewacie się kontroli w tym zakresie? Sądzę, że rybacy mogą napotkać problemy, jeżeli ich praca nie będzie spełniała odpowiednich standardów. Z dniem 1 maja wejdzie stały nadzór weterynaryjny w portach i ryby, które będą trafiały do magazynu, będą już musiały mieć atest odbioru z łodzi. Czy to prawda, że Unia Europejska będzie dopłacała tym rybakom, którzy zrezygnują z zawodu, przekwalifikują się lub np. oddadzą swoje kutry na złom? Unia daje kilka możliwości np. odejścia rybaka po osiągnięciu 55 roku życia i przepracowaniu 10 lat w zawodzie. Jeżeli natomiast ktoś jest młodszy, ma możliwość przekwalifikowania się. Na to można otrzymać do 50 tysięcy euro, z tym, że musi być do tego odpowiedni biznesplan. Za złomowanie łódek jest około 11 tysięcy euro. W Polsce rybaków jest trochę za dużo, skoro unia daje takie zachęty do rezygnacji z zawodu? Są takie założenia i unia liczy, że około 30-40 proc. załóg powinno zrezygnować z tego względu, że u nas limity połowowe są dość skąpe i po rozdziale na wszystkie jednostki to naprawdę wystarcza na nędzną wegetację. Czy rybacy w Tolkmicku poradzą sobie w nowych warunkach? Ja myślę, że zalew będzie miał w ogóle duże kłopoty, ponieważ staje się jałowy, szczególnie ze względu na brak zarybiań, głównie węgorzem. Ta ryba stanowiła znakomitą część w zarobkach rybaków. Brak zarybiania węgorzem skutkuje w tej chwili tym, że odłowy w skali roku są na poziomie kilkuset kilogramów. Ostatnie zarybianie było w 1994 roku i były takie lata, że jedna załoga potrafiła złapać ponad 10 ton węgorza. Jakie perspektywy stoją przed rybakami z Tolkmicka? Tutaj niewiele załóg się chyba uchowa. W zasadzie pieniądze, które Unia proponuje i z których - jak sądzę- rybacy będą korzystać, szybko się rozejdą i ci, którzy zrezygnują z rybołówstwa i tak kiedyś się staną biednymi, bezrobotnymi ludźmi.
J

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem...

Szanowny Panie Kościanowski !!! W Pańskich ustach pięknie brzmi eufemizm (Zalewu nie zarybia się węgorzem) a kto do cholery ma go zarybiać -turyści. Zarybiać powinien ten kto osiąga z tego korzyść tzn rybacy , ale oni potrafią tylko ciągnąć kasę nie myśląc nic o przyszłości. Niech więc Pan teraz nie płacze , że wystarcza na nędzną wegetację.Brak zarybiania + rabunkowa gospodarka rybacka , prowadzona przez wszystkich rybaków zalewowych(te sławetne połowy naukowe , przegradzanie ujść , małe oczka,itp).Inni nie dostaną takiej szansy jak odejście z zawodu z kasą (i to niezłą).Piszę te słowa z przykrością bo sam jestem rybakiem,ale niestety taka jest gorzka prawda
były rybak (2004.04.07)

info

0  
  0
a ty zarybiałeś były rybaku
zz (2004.04.14)

info

0  
  0
ale w Elblagu jest od cholery instytucji administracyjnych dot.Portów...........oni cos poradzą ........ha ha
olo (2004.05.12)

info

0  
  0