Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie PKO BP charakteryzuje najlepszy wynik finansowy w sektorze bankowym, do tego największa ilość placówek i bankomatów. Tak silna pozycja w kraju jest pozytywnym sygnałem dla inwestora zamierzającego zakupić akcje banku.
Sprzedawanie akcji Spółek Skarbu Państwa w ramach oferty publicznej, wiąże się najczęściej z redukcją zleceń. Inwestorzy nie otrzymują tylu akcji, ile chcieliby nabyć. Podobnie było w przypadku oferty PKO BP. Konstrukcja lokaty prywatyzacyjnej umożliwiła uniknięcie tego ograniczenia, pod warunkiem, że wartość pojedynczego zlecenia zamknęłaby się w granicach 500 - 20 tys. złotych.
Korzyścią dla osób decydujących się na ofertę prywatyzacyjną banku, było dyskonto cenowe na poziomie 4 proc. Ilość dostępnych lokat była jednak ograniczona. Ich maksymalna, ogólna wartość, nie mogła przekroczyć 1,1 mld złotych. Popyt na lokaty prywatyzacyjny okazał się ogromny. Nie wiadomo w jakiej części racjonalne, inwestycyjne kalkulacje, a w jakiej „owczy pęd”, zainicjowany w dużej mierze przez media, spowodowały, że zakładanie lokat prywatyzacyjnych w poniedziałek 12 października trwało zaledwie ok. 5 godzin. W tym czasie wyczerpała się pula akcji przewidzianych do sprzedaży inwestorom indywidualnym.
Wielu z nas rozważało zakup akcji PKO BP kilka miesięcy wcześniej. Aby tego dokonać, należało jednak ustawić się w długiej kolejce. O dokonaniu zakupu nie decydowała jedynie wola, ale także miejsce na kolejkowych listach społecznych. Niestety, przypomniało to obrazy z czasów PRL. Lokata prywatyzacyjna miała spopularyzować rynek kapitałowy, jako formę inwestowania oszczędności. Niestety, doświadczyliśmy czego innego. Rozwinięty rynek kapitałowy charakteryzuje się bowiem równością wszystkich inwestorów co do możliwości składania zleceń kupna, sprzedaży. W tym wypadku teoretycznie było to możliwe, bo przecież każdy mógł stanąć w kolejce. Jednak na rozwiniętych rynkach finansowych, taka sytuacja, byłaby nie do pomyślenia.
Powszechnie panujące przekonanie, że lokata prywatyzacyjna jest sposobem na osiągnięcie dużych zysków w krótkim czasie, przyczyniło się do powstania kolejek przed wyznaczonymi oddziałami PKO BP. Oferta publiczna akcji banku nie okazała się bodźcem do poszerzania wiedzy o inwestowaniu. Czy osoby, które kupiły akcje banku zainteresują się giełdą jako formą oszczędzania? Nie - chociaż mam nadzieję, że się mylę.
Bartosz Michałek, doradca finansowy Open Finance
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter