Prezesa nie ma...

1
29.09.2004
Protestują pracownicy elbląskiego oddziału firmy Eol, produkującej wysyłane na eksport obudowy do elektrowni wiatrowych. Wczoraj nie podjęli pracy, bo chcieli się dowiedzieć, kiedy otrzymają pensje za sierpień. Dzisiaj część z nich nie została wpuszczona do zakładu. Pomocy szukają u inspektorów pracy i w "Solidarności".
Dzisiaj krótko przed godz. 8.00 protestujący pracownicy stawili się pod bramą zakładu. Jakież było ich zdziwienie, gdy się dowiedzieli, że na portierni leży lista z nazwiskami wybranych osób, które mogą wejść do zakładu. Reszta pracowników stała pod bramą firmy. - Nie zostaliśmy wpuszczeni, połowa z nas oddała przepustki, bo nam kazano. Pracowaliśmy jeden miesiąc na czarno, po wielkich bojach otrzymaliśmy umowy o dzieło. Mieliśmy umowy dostać, podpisywaliśmy je in blanco, na pustych formularzach. Podpisywaliśmy też zaświadczenia o ukończeniu szkolenia BHP, co nie było prawdą. Nie chcemy pracować, bo nie wiemy, czy dostaniemy pieniądze. Część z nas już zastawiła co wartościowsze rzeczy w lombardzie - skarżą się pracownicy firmy Eol. Zarejestrowana w Warszawie firma Eol w sierpniu br. została skontrolowana przez inspektorów pracy. Kontrola wykazała uchybienia w zakładzie - pracownicy zamiast na podstawie umowy o pracę byli zatrudnieni na umowę o dzieło. Pracodawca został wówczas ukarany mandatem w wysokości tysiąca złotych. Od tego czasu niewiele się jednak zmieniło. Inspekcja pracy wezwała na jutro do Elbląga przedstawiciela zarządu firmy. Jeżeli ten nie stawi się w siedzibie inspektoratu, sprawa nie będzie dotyczyć już tylko nieprawidłowości, ale można będzie postawić pracodawcy zarzut uporczywego łamania praw pracowniczych. - Nie stawienie się u nas jest przestępstwem, a w związku z tym jestem pewny, że pracodawca zrobi wszystko, by wykonać nasze zalecenia pokontrolne - mówi Eugeniusz Dąbrowski, szef elbląskiej inspekcji pracy. - Chodziło o zamianę umów o dzieło na umowy o pracę i o zapewnienie warunków BHP. Wprawdzie w tych zaleceniach nie było nic o zaległych pensjach, ale pracodawca już wie, że musi przedstawić dowody wpłat sierpniowych pensji. Pracownicy udali się dzisiaj po pomoc i radę także do Zarządu Regionu „Solidarności”. Szef związku w Elblągu Mirosław Kozłowski mówi, że będzie pilotował tę sprawę, ale komórkę w zakładzie będzie można założyć dopiero wtedy, gdy pracownicy będą mieli umowy o pracę. - Do Zarządu Regionu zgłosiło się około 20 pracowników, my będziemy czuwać nad tą sprawą i będziemy walczyć. Mam nadzieję, że ta sprawa zakończy się dobrze - powiedział Kozłowski. Od dwóch dni próbujemy skontaktować się z zarządem firmy i z szefową zakładu w Elblągu. W Warszawie usłyszeliśmy dzisiaj, że prezesa nie ma. Kierowniczka elbląskiego oddziału wcześniej nie odbierała telefonu komórkowego, a teraz jest on wyłączony. Zobacz także: "Protestują pracownicy"
J

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem...

Firma pojawiła się nagle i z nikąd. Zatrudniali wszystkich, kto się zgłosił - i to już dawało do zastanowienia. Niektórzy ludzie porzucili swoje dotychczasowe prace, żeby zatrudnić się w tej firmie - ciągnęli tam całymi rodzinami. Większość odeszła, kiedy nie wypłacili pensji za pierwszy miesiąc, inni gdy nie dostali umów w obiecanym terminie. Mieli zarabiać po 1000 zł, potem Pani, która tam siedzi powiedziała krótko - 600 zł i bez żadnych umów. Przecież już wtedy mogli zareagować. Większość pracowników łudziła się jeszcze...Bojku, do czego ten świat zmierza. Nie ma rady na takich złodziei????? Uciekli z Ostródy, czy gdzieś obok i teraz tu w Elblągu szukali naiwnych.
Iness (2004.09.29)

info

0  
  0