Straty wyliczono na ponad 440 milionów zł. Zarząd firmy Halex uważa, że ówczesny minister gospodarki Janusz Steinhoff wprowadził kontyngent niezgodnie z Konstytucją RP - wydając decyzję, a nie rozporządzenie.
Ograniczenie importu węgla doprowadziło praktycznie do zaprzestania działalności firmy i ogromnych długów wobec wielu wierzycieli. Pracę straciło wtedy około 500 osób oraz kilkadziesiąt firm, które kooperowały z Halexem. W środę rozpoczyna się w tej sprawie proces przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Sprawa kontyngentu toczyła się już przed kilkoma sądami, w tym przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. Zapadały sprzeczne ze sobą wyroki. Prawnicy firmy liczą teraz na korzystne dla Halexu rozstrzygnięcia, ponieważ dowiedzieli się o wyroku korzystnym dla jednej z firm w podobnej sprawie, dotyczącej importu butów sportowych z Chin.
Mecenas Czesław Marach uważa, że Halex jest ofiarą błędnej gospodarki prowadzonej przez ówczesny polski rząd i uważa, że podejmowane decyzje nie służyły polskiej gospodarce w ogóle. Dla uzasadnienia takiej tezy przedstawił artykuł w Rzeczpospolitej (z 21 marca 2003 nr 68), w którym napisano, że Rosja rozpoczęła procedurę ograniczania importu części towarów z Polski. "Rosja wprowadza ograniczenia, ponieważ Polska wprowadziła mniej korzystny niż dawnej dla Rosjan kontyngent na węgiel". Cytowany przez gazetę przedstawiciel Rosji twierdzi, że "przyjęte przez Polskę środki wobec dostaw rosyjskiego węgla noszą jawnie dyskryminacyjny charakter".
Skutkiem takich, a nie innych decyzji jest też - zdaniem mecenasa - to, że dwaj członkowie zarządu spółki Halex nie mogą już prowadzić działalności gospodarczej - tak zdecydował w październiku 2001 roku Sąd Gospodarczy w Elblągu. Roman N. i Tomasz L. jeszcze przez trzy i pół roku nie będą mogli prowadzić biznesu na własny rachunek, zasiadać w radach nadzorczych i komisjach rewizyjnych. Nie mogą też reprezentować interesów jakiegokolwiek przedsiębiorstwa. Sąd podejmując decyzję stwierdził, że członkowie zarządu Halexu zaniedbali swoje powinności jako szefowie spółki i nie kontrolowali np. źle prowadzonej księgowości.
Zdaniem sądu obaj członkowie zarządu Halexu powinni już w lutym 1999 roku złożyć wniosek o orzeczenie upadłości firmy, czego nie uczynili. Tym bardziej, że - jak stwierdził sąd na podstawie opinii biegłego - już wtedy pojawiły się kłopoty z płatnościami wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Urzędu Skarbowego, a później także wielomilionowe zaległości wobec wierzycieli i pracowników. Spółka nie posiadała - w ocenie sądu - żadnego majątku, a należne rzekomo spółce odszkodowanie od skarbu państwa za straty związane z wprowadzeniem w 1999 roku kontyngentu na węgiel - jest póki co hipotetyczne.
Z tych samych powodów - jak uważa mecenas - sam Roman N. ma przed sądami w kraju kilka spraw karnych. Dotyczą one głównie niezapłaconych długów wobec wierzycieli.
Mecenas Marach pytany, czy po ewentualnym wygraniu sprawy przed warszawskim sądem zarząd firmy reaktywuje przedsiębiorstwo, odpowiedział:
- Ja będę optował za tym, by oddać długi i zamknąć działalność w tym kraju.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter