Ogromne oczekiwania towarzyszyły uruchomieniu w czerwcu ubiegłego roku Stoczni Elbląskiej, jednego z nielicznych zakładów, który w mieście powstał w ostatnim czasie. Pracę miało znaleźć pół tysiąca elblążan. "Szczęśliwców" wytypował Powiatowy Urząd Pracy, za ich szkolenie zapłacił Krajowy Urząd Pracy.
Szkolenia bezrobotnych w zakresie uprawnień montera i spawacza kadłubów rozpoczęły się w lipcu i zakończyły na przełomie roku. Już wkrótce, po tym, jak do Stoczni Elbląskiej zaczęto przyjmować pierwsze osoby, okazało się, że więcej przeszkolonych odchodzi z kwitkiem, niż pracuje.
Z danych elbląskiego urzędu pracy wynika, że z prawie 500 przeszkolonych bezrobotnych w końcu lutego w Stoczni pracowało prawie 80 spawaczy i 60 monterów. Powiatowy Urząd Pracy zapewnia, że zanim skierował danego bezrobotnego na szkolenie, które kosztowało około 4 tysięcy złotych, starannie sprawdził jego możliwości, wykształcenie, stan zdrowia...
Agnieszka Nowińska, zastępca kierownika PUP mówi:
- Przewidywaliśmy, że efektywność szkolenia (wyrażająca się w znalezieniu pracy - red.) będzie wyższa, ale same wyniki szkolenia były dobre. Wszystkie osoby zdobyły nowy zawód, a aż 80 procent z nich zdało egzamin na certyfikat Polskiego Rejestru Statku. To bardzo wysoki wskaźnik, który nie zdarza się w grupach osób, które mają już doświadczenie i starają się o te uprawnienia - dodaje Nowińska.
Okazało się jednak, że samo szkolenie, nawet w połączeniu z krótką praktyką w Stoczni, nie wystarczy, aby znaleźć tam pracę. Prezes Stoczni Elbląskiej Henryk Jankowski mówi, że w normalnych warunkach przygotowanie do zawodu stoczniowca trwa około trzech lat, a nowemu pracownikowi daje się określony czas na wykazanie się umiejętnościami.
- Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że jakość spawania jest u nas bardzo ważna - mówi prezes. - Wykonujemy tzw. elementy mocne kadłuba, które narażone są na wszystkie te rzeczy, które dzieją się na morzu: sztormy, złe pogody, agresywne środowisko wody morskiej. Wszystkie prace są nadzorowane przez towarzystwa klasyfikacyjne. Przyjmujemy tylko ludzi, którzy spełniają nasze wysokie wymagania, inaczej nie moglibyśmy sprzedać tych konstrukcji.
Czy popełniono błędy w szkoleniu? - na co wskazywało część obserwatorów rekrutacji do pracy w Stoczni.
- Trudno mi się wypowiadać na ten temat - mówi prezes. - Nie jestem specjalistą od szkoleń. Ci, którzy je prowadzili, kierowali się swoją wiedzą i praktyką.
Czy realne były oczekiwania, że wszyscy przeszkoleni bezrobotni znajdą pracę w stoczni?
- Jak w każdym zawodzie sprawa zależy od indywidualnych możliwości i nie z każdego da się zrobić dobrego pracownika w danej branży - uważa Henryk Jankowski. - Uważam, że wielu bezrobotnych ma szansę znaleźć pracę gdzie indziej, bo nie wszystkie zakłady mają tak wygórowane wymagania, jak my. Statek musi być zbudowany tak, by nie doszło do tragedii morskiej.
Na dowód tego, że pieniądze nie zostały źle wydane, Agnieszka Nowińska przytacza kolejne dane: 20 spawaczy i 18 monterów znalazło pracę poza stocznią.
Pojawiła się także jeszcze jedna szansa dla odrzuconych w pierwszej rekrutacji. Od 8 marca Stocznia Elbląska, która wciąż potrzebuje specjalistów, organizuje dla nich dodatkowe szkolenia i ponownie przeprowadzi weryfikację.
Ogłoszenia o pracy dla monterów i sprawczy ukazały się także w lokalnej prasie...
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter