Nie matura, lecz chęć szczera...

6
29.03.2002
Nie matura, lecz chęć szczera...
Szkolenie spawaczy na potrzeby Stoczni Elbląskiej kosztowało 1,5 mln zł
Z 500 przeszkolonych za 1,5 miliona złotych z Krajowego Urzędu Pracy bezrobotnych dziś w Stoczni Elbląskiej pracuje nieco ponad 100 osób.
Ogromne oczekiwania towarzyszyły uruchomieniu w czerwcu ubiegłego roku Stoczni Elbląskiej, jednego z nielicznych zakładów, który w mieście powstał w ostatnim czasie. Pracę miało znaleźć pół tysiąca elblążan. "Szczęśliwców" wytypował Powiatowy Urząd Pracy, za ich szkolenie zapłacił Krajowy Urząd Pracy. Szkolenia bezrobotnych w zakresie uprawnień montera i spawacza kadłubów rozpoczęły się w lipcu i zakończyły na przełomie roku. Już wkrótce, po tym, jak do Stoczni Elbląskiej zaczęto przyjmować pierwsze osoby, okazało się, że więcej przeszkolonych odchodzi z kwitkiem, niż pracuje. Z danych elbląskiego urzędu pracy wynika, że z prawie 500 przeszkolonych bezrobotnych w końcu lutego w Stoczni pracowało prawie 80 spawaczy i 60 monterów. Powiatowy Urząd Pracy zapewnia, że zanim skierował danego bezrobotnego na szkolenie, które kosztowało około 4 tysięcy złotych, starannie sprawdził jego możliwości, wykształcenie, stan zdrowia... Agnieszka Nowińska, zastępca kierownika PUP mówi: - Przewidywaliśmy, że efektywność szkolenia (wyrażająca się w znalezieniu pracy - red.) będzie wyższa, ale same wyniki szkolenia były dobre. Wszystkie osoby zdobyły nowy zawód, a aż 80 procent z nich zdało egzamin na certyfikat Polskiego Rejestru Statku. To bardzo wysoki wskaźnik, który nie zdarza się w grupach osób, które mają już doświadczenie i starają się o te uprawnienia - dodaje Nowińska. Okazało się jednak, że samo szkolenie, nawet w połączeniu z krótką praktyką w Stoczni, nie wystarczy, aby znaleźć tam pracę. Prezes Stoczni Elbląskiej Henryk Jankowski mówi, że w normalnych warunkach przygotowanie do zawodu stoczniowca trwa około trzech lat, a nowemu pracownikowi daje się określony czas na wykazanie się umiejętnościami. - Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że jakość spawania jest u nas bardzo ważna - mówi prezes. - Wykonujemy tzw. elementy mocne kadłuba, które narażone są na wszystkie te rzeczy, które dzieją się na morzu: sztormy, złe pogody, agresywne środowisko wody morskiej. Wszystkie prace są nadzorowane przez towarzystwa klasyfikacyjne. Przyjmujemy tylko ludzi, którzy spełniają nasze wysokie wymagania, inaczej nie moglibyśmy sprzedać tych konstrukcji. Czy popełniono błędy w szkoleniu? - na co wskazywało część obserwatorów rekrutacji do pracy w Stoczni. - Trudno mi się wypowiadać na ten temat - mówi prezes. - Nie jestem specjalistą od szkoleń. Ci, którzy je prowadzili, kierowali się swoją wiedzą i praktyką. Czy realne były oczekiwania, że wszyscy przeszkoleni bezrobotni znajdą pracę w stoczni? - Jak w każdym zawodzie sprawa zależy od indywidualnych możliwości i nie z każdego da się zrobić dobrego pracownika w danej branży - uważa Henryk Jankowski. - Uważam, że wielu bezrobotnych ma szansę znaleźć pracę gdzie indziej, bo nie wszystkie zakłady mają tak wygórowane wymagania, jak my. Statek musi być zbudowany tak, by nie doszło do tragedii morskiej. Na dowód tego, że pieniądze nie zostały źle wydane, Agnieszka Nowińska przytacza kolejne dane: 20 spawaczy i 18 monterów znalazło pracę poza stocznią. Pojawiła się także jeszcze jedna szansa dla odrzuconych w pierwszej rekrutacji. Od 8 marca Stocznia Elbląska, która wciąż potrzebuje specjalistów, organizuje dla nich dodatkowe szkolenia i ponownie przeprowadzi weryfikację. Ogłoszenia o pracy dla monterów i sprawczy ukazały się także w lokalnej prasie...
AJ

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem...

Szanowni Państwo to było do przewidzenia proszę przeczytać http://www.portel.pl/artykul.php3?id_akt=2951 . Koszty stoczni wynikają z kosztów transportu gotowych wyrobów. Ze względu ,że do portu w Elblągu nie może wpłynąć holownik morski ,ponieważ jest za płytko trzeba barkę z Gdyni przetransportowac holownikiem morskim do Bałtijka tam ją przekazać hp;ownikowi rzecznemu o mniejszym zanurzeniu, przypłynąc do Elbląga załadować konstrukcję popłynąc do Bałtijska przekazać holownikowi morskiemu . To wszystko są koszty. Za drożnośc toru wodnego , jeżeli port jest skomunalizowany odpowiada gmina czyli Pan Prezydent Henryk Słonina ,jeżeli port nie jest skomunalizowany odpowiada Dyrektor Delegatury Elbląskiej Urzędu Morskiego Pan Wojciech Zurawski i jeden z nich z własnej kieszeni powinni pokryć zwiększone koszty transportu z tytułu nie wykonania swoich obowiązków służbowych. Przez jednego z tych Panów ludzie tracą pracę. Polak to brzmi dumnie
(2002.03.29)

info

0  
  0
Ty polak, zanim sie wypowiesz, sprawdz czy na twoja wypowiedz jest na temat. Albo przestan sie podpisywac, bo nam wstyd przynosisz.
tez Polak (2002.03.29)

info

0  
  0
Może ktoś uprzejmie doniesie jaka firma szkoliła spawaczy? na jakiej zasadzie została wybrana? (przetargu) Kto dostał konfitury i czy nie można było przeszkolić mniej ,ale skutecznie. Czy ktoś sprawuje jakąkolwiek kontrolę nad tak przemyślanymi decyzjami?
ciekawy (2002.03.29)

info

0  
  0
Szanowny Pan też Polak czy zauważył Pan,że od 1994 roku obowiązuje takie prawo , że do portu Elbląg nie można wpłynąć bez specjalnej zgody , a to kosztuje 456 $ , a więc nic nie wpływa ponieważ się nie opłaca . Jak nic nie wpływa to nie ma pracy. A w tym artukule mowa jest o miejscach pracy. I niech Pan nie będzie zaskoczony jak stocznia przeniesie się w inne miejsce skąd transport do Gdyni będzie tańszy, naprzykład do Bałtijska. Polak to brzmi dumnie
(2002.03.29)

info

0  
  0
Albo odkurzyc dawny plan Gierka i zbudowac stocznie w Tczewie!
UE (2002.03.30)

info

0  
  0
Odp. dla "też Polak": Czy "nam" w Pana wypowiedzi to pluralis maiestatis? Bo nam - "esi" nie jest wstyd, a wypowiedź o kosztach stoczni wcale nie jest od rzeczy w kontekście zatrudnienia.
esia (2002.04.09)

info

0  
  0