Przyszłość energetyczna miasta nadal jest pod znakiem zapytania. Dzisiejsze spotkanie w Kamieniczkach Elbląskich, poświęcone nowemu modelowi zaopatrzenia miasta w ciepło, miało dać odpowiedź na pytanie, co dalej. Zamiast rozwiązać wątpliwości, tylko je spotęgowało.
Według firmy ILF Consulting Engineers Polska, która na zlecenie EPEC przygotowała opracowanie na temat nowego modelu (koszt 85 tys. złotych), miasto powinno zbudować własną elektrociepłownię zasilaną gazem. Jej koszt miałby wynieść, w zależności od wariantu, od 340 do 497 milionów złotych. Autorzy opracowania rekomendują wariant drugi za ok. 390 mln, nieuwzględniający zbudowanej kilka lat temu nowej ciepłowni na biomasę, której właścicielem jest firma Energa Kogeneracja. Inwestycja ich zdaniem mogłaby być gotowa w latach 2025-26, a do tego czasu miasto powinno systematycznie ograniczać moc zamówioną w elektrociepłowni EKO. Nowa instalacja ma się przyczynić do obniżenia cen ciepła o około 20 procent. W opracowaniu nie ma jednak informacji o tym, jakie będą koszty funkcjonowania instalacji, gdzie miałaby ona powstać, ani skąd wziąć pieniądze na ten cel.
- Zlecenie nie obejmowało takich danych. Te wszystkie informacje znajdą się w studium wykonalności, które jest następnym krokiem w tym całym procesie – tłumaczył Wojciech Będkowski z firmy ILF.
- Czy te informacje mają nas odstraszyć od budowy nowego źródła? To niech pan prezes Energi obniży ceny o 15 procent i będziemy wchodzić w nową umowę – mówił pół żartem, pół serio radny SLD Ryszard Klim, krytykując dotychczasową politykę miasta na temat bezpieczeństwa energetycznego Elbląga.
- Kto ma to wszystko sfinansować, mieszkańcy? Przecież budżet miasta jest zadłużony na 310 milionów złotych! - dodawał Zenon Lecyk, radny PiS.
- Istnieje wiele źródeł finansowania, chociażby fundusze norweskie. W opracowaniu wyraźnie jest pokazane, że koszty amortyzacji inwestycji wliczone są już w prognozowaną cenę ciepła – tłumaczył Janusz Nowak, wiceprezydent Elbląga.
Podczas dyskusji nie zabrakło wzajemnych zarzutów przedstawicieli miasta i spółki Energa Kogeneracja. - To jest koncepcja nierealna, w cenie ciepła nie uwzględniono kosztów przyłączy, wskaźnika opłacalności. Miasto takie opracowanie powinno przygotować 6-7 lat temu, wtedy można było o tym dyskutować – krytykował Krzysztof Żochowski, prezes EKO.
- 6-7 lat temu pan Żochowski był dyrektorem w EPEC-u, jakoś wtedy o tym nie mówił – odpowiedział Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. - Nie jestem wrogiem Energi – zaznaczył.
Przypomnijmy, że między Energą Kogeneracja, czyli głównym dostawcą ciepła w mieście, a EPEC i władzami miasta trwa negocjacyjny pat. EKO chce, by miasto podpisało na 17 lat nową umowę na dostawę ciepła, co da spółce gwarancję, że jej ponad 100-milionowa inwestycja w modernizację instalacji przy ul. Elektrycznej się zwróci. Miasto i EPEC nie chcą się zgodzić na tak długi okres związania umową, proponując stopniowe obniżanie mocy zamówionej w EKO i przymierzając się do budowy własnej ciepłowni.
Przygotowana przez firmę ILF prezentacja będzie zapewne jeszcze wielokrotnie tematem dyskusji na szerszym forum, m.in. Rady Miejskiej. Wpisze się też, niestety, w kampanię wyborczą. Dzisiaj ze spotkania wyszedł ostentacyjnie Michał Missan, kandydat PO na prezydenta, pytając publicznie czy spotkania nie zorganizował przypadkiem komitet wyborczy. A tuż po konferencji briefing prasowy zwołali politycy PiS – poseł Jerzy Wilk i Marek Pruszak, przewodniczący Rady Miejskiej.
Szczegóły na temat modelu zaopatrzenia miasta w ciepło przedstawił Wojciech Będkowski (fot. Anna Dembińska)
- Koncepcja przestawiona na konferencji była mało reala i mało rzeczywista. Zaprezentowano nam 40-stronicową koncepcję za 85 tys. zł. Sam bym napisał lepszą i tańszą. Zaproponowano nam budowę nowego źródła ciepła za blisko 400 mln zł, a jego koszty mają pokryć mieszkańcy. Nie wskazano lokalizacji inwestycji, nie wskazano skąd wziąć energię: gaz prawdopodobnie trzeba będzie ciągnąć z Iławy lub Starogardu Gdańskiego Dużo niewiadomych, na które na konferencji nie dostaliśmy odpowiedzi. Tymczasem istnieje realne zagrożenie, że w 2020 r. możemy zostać bez zasilania ciepłem. Bowiem jednocześnie mówi się o wygaszaniu elbląskiej Ciepłowni. Szkoda czasu – stwierdził Jerzy Wilk.
- Trzeba było przez ostatnie cztery lata prowadzić efektywne negocjacje z Energą i doprowadzić do sytuacji najbardziej korzystnej dla mieszkańców. Będziemy kontynuować ten temat na najbliższej sesji Rady Miejskiej. Trzeba do końca rozmawiać z Energą – stwierdził Marek Pruszak, przewodniczący Rady Miejskiej.
Prezydent zapewnia, że negocjacje trwają. Ale atmosfera wokół tematu ciepła, szczególnie w obliczu kampanii wyborczej, sprawia że długo jeszcze ta sprawa nie doczeka się finału.