Stocznia Elbląska rozpoczęła działalność ponad rok temu. Początkowo planowano, aby pracę znalazło tam 500 osób. Na ich szkolenie udało się pozyskać 15 mln zł z Krajowego Urzedu Pracy. W swoim najlepszym okresie zatrudniała jednak tylko 150 elblążan. Dziś zostało ich około setki. Andrzej Szwarc, prezes Stoczni Elbląskiej, zapewnia, że wszyscy pracować będą w Gdańsku. Firma zapewni im kwatery i dojazd autobusami.
- Do przeniesienia produkcji do Gdańska zmusił nas rynek - tłumaczy Szwarc. - W sezonie jesienno - zimowym ze względu na pogodę utrudniony jest transport z Gdańska do Elbląga. Do tego stanowi on 20 procent wszystkich kosztów.
Stocznia dzierżawi halę produkcyjną od Holdingu Elzam. Koszt dzierżawy to około 70 tysięcy zł. Po roku hala miała stać się własnością Stoczni, jednak na jej kupno nie ma pieniędzy. Dodatkowo firma zainwestowała w podniesienia standardu hali około 600 tysięcy zł.
- Za kilka dni spotkam się z prezesem Holdingu i będę się starał o zwrot poniesionych kosztów - zapowiada Szwarc.
Jednocześnie prezes Stoczni zapewnia, że jeżeli koniunktura pozwoli, to spółka wróci do Elbląga. Jest to uzależnione m.in. od rozpoczęcia budowy trasy Elbląg - Kaliningrad. Stocznia mogłaby wtedy produkować metalowe konstrukcje na potrzeby budowy.
W powrót Stoczni do Elblaga wierzy także prezydent Henryk Słonina.
- Staram się pomagać w negocjacjach pomiędzy Stocznią a Holdingiem. To, co się dzieje w Szczecinie i w Gdyni odbija się również i u nas.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter