Dzisiaj na wody Zalewu Wiślanego z Tolkmicka wypłynęli rybacy, zabierając ze sobą skrzynki z narybkiem. Tysiące 10-centymetrowych węgorzów zostanie wpuszczonych na odpowiedniej głębokości do wody. - Ten podhodowany narybek ma bardzo dużą przeżywalność, a zarybianie jest podyktowane głównie względami ekonomicznymi - mówi Romuald Jachimowicz, inspektor rybołówstwa morskiego w Gdyni. - Trzeba będzie poczekać 5-6 lat zanim węgorze dorosną do wielkości handlowej lub do wymiaru ochronnego, który na Zalewie Wiślanym wynosi 50 centymetrów. Rybacy mają nadzieję, że bieżący rok zapoczątkuje sukcesywne zarybianie akwenu. Zalew Wiślany nie był zarybiany od początku lat dziewięćdziesiątych. Przez to drastycznie spadła ilość poławianego węgorza. Romuald Jachimowicz mówi, że o ile w latach osiemdziesiątych poławiano do 250 ton węgorza rocznie, w tym roku szacuje się, że rybacy złowią tylko 14 ton.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter