Przeciw wprowadzeniu podwyżek głosowali radni PiS, „za” byli pozostali. Klub PiS przed dyskusją na temat podwyżek zaproponował, by nie głosować podwyżek cen biletów, a w zamian wprowadzić wyższe niż proponował prezydent podwyżki opłat w strefie płatnego parkowania, którą również administruje Zarząd Komunikacji Miejskiej.
- Rozumiemy argumenty, jakie przedstawił pan prezydent w projektach uchwał, ale wydaje nam się, że od lat dążymy do tego, aby mobilizować mieszkańców, by przesiadali się z komunikacji samochodowej na zbiorową, miejską. Naszym zdaniem należy doprowadzić do sytuacji, aby podnosić opłaty w strefie płatnego parkowania, a nie podnosić cen biletów w komunikacji, bo wówczas komunikacja miejska będzie bardziej atrakcyjna dla mieszkańców – mówił w imieniu klubu radnych PiS radny Rafał Traks.
- Jest wiele krytycznych uwag odnośnie funkcjonowania komunikacji miejskiej. Szczególnie osób starszych czy chorych, które muszą korzystać z przesiadek. Trzeba najpierw poprawić rozkład jazdy, a dopiero potem myśleć o podwyżkach - wtórował przewodniczący klubu radnych PiS Marek Pruszak.
- Każdy z nas wie doskonale, co się dzieje wokoło. Energia elektryczna wzrosła sześciokrotnie, paliwo o 60 procent. Wzrost kosztów komunikacji wyniesie 100 procent, a podwyżka cen biletów pokryje tylko 30 procent. Mamy konkretne wyliczenia, nie są one z sufitu. Prosiłbym, by nie zgłaszać wniosków, które są populistyczne – mówił do radnych PiS prezydent Witold Wróblewski.
Rada Miejska odrzuciła wniosek PiS. Irena Sokołowska z klubu Koalicji Obywatelskiej przypomniała, że zarówno jej klub jak i klub prezydencki na kilka dni przed sesją zgłosiły wnioski o zmiany w projekcie uchwały. Chodziło o wydłużenie czasu obowiązywania tzw. biletu przesiadkowego z 45 do 60 minut i zmniejszenie skali podwyżek. Bilet normalny miałby kosztować 4 zł (zamiast proponowanych 4,20 zł). Obie propozycje prezydent uwzględnił w autopoprawkach do projektu uchwały.
- Nikogo nie trzeba przekonywać, że komunikacja miejska była, jest i będzie deficytowa, że trzeba do niej dopłacać. Dyskutujmy o tym, ile jesteśmy w stanie do niej dopłacić. Jeśli nie dopłacimy, będziemy musieli zmniejszać liczbę wozokilometrów. W 2021 roku tę liczbę zmniejszyliśmy. Dlaczego? Bo dopłata do komunikacji byłaby o 10 mln większa, tego byśmy w budżecie nie wytrzymali – mówił prezydent przed głosowaniem. - Jeśli popatrzymy na miasta podobnej wielkości, to pod względem cen biletów już biorąc pod uwagę proponowane podwyżki, to jesteśmy na 16. miejscu od końca na 44 miasta. Nikt z nas nie jest zadowolony, ale niestety musimy z bólem przedstawić taką propozycję, że trzeba podwyższyć ceny biletów, co i tak nie załatwia sprawy, bo nie wiemy do końca, jak zachowają się nośniki energii do końca roku. Czy nie będziemy musieli ograniczyć liczby kursów – dodał prezydent.
- Podwyżki uderzają w najuboższych mieszkańców, osoby starsze, młodzież uczącą się. Dzisiaj jest Europejski Dzień bez Samochodu, Elbląg jakby zapomniał o tej akcji. Elbląg powinien iść w kierunku, by transport był bezpłatny, a parkowanie na tyle drogie, by każdy się zastanowił, czy opłaca mu się brać samochód, tworzyć korki i produkować spaliny – mówiła tuż przed głosowaniem radna PiS Elżbieta Banasiewicz.
- Osoby starsze jeżdżą w Elblągu za darmo, młodzież ma ulgi. Nie rezygnujemy z tego. Mamy wiele ulg, które wprowadził samorząd, a które nie były obowiązkowe do wprowadzenia – argumentował wiceprezydent Janusz Nowak.
W głosowaniu za podwyżkami, zgodnie z autopoprawką prezydenta, opowiedziało się 16 radnych, przeciw było ośmioro radnych PiS. Podwyżki cen biletów wejdą w życie 1 grudnia.