Jakże pięknie uchwycony moment gdy fal wodnych nawała, głazy przybrzeżne obmywa. Słońce zachodzące ostatnie swe blaski rzuca na kamieni wilgoć i wody wzburzone. Dzień się kończy chmur skłębionych gonitwą. Ognia barwą rozświetlone zachodnie jest niebo, wiatr przemierza tą wodną krainę. I nikt nie śmie nawet na wodę wypłynąć, ni żeglarz, ni rybak czy kupiec wiedząc co czeka go w tak szaloną pogodę. Lecz czy fotograf tak dzielny zdoła wrócić do domu przed nocą, może droga daleka do domu. Pięknie uchwycona chwila, lecz czy wrócić zdoła. Może dziatki w domu płaczące oczekują taty, już północ minęła, nie ma jeszcze taty. .. .
A moim zdaniem...