Super miejsce. Rodzice kupowali warzywa i owoce wprost z wozów konnych z położonymi na ziemi dyszlami. Konie stały obok dyszlów i z worków przewieszonych przy ich końskie pyski smakowały owies. A ja na tym rynku (wstrętnej okolicy) buszowałem w budkach z zabawkami gdzie można było kupić korkowce, kapiszonowce, gwiazdę szeryfa, albo lusterko na rewersie którego była fotka Winnetou albo Elvisa Presleya tudzież załogi rudego z numerem 102.Do dziś pamiętam zapach opalonych kaczych, kurzych a nawet gołębich torsów (były też króliki). Z boku leżały elementy podrobów, które można było kupić oddzielnie. Pomimo braku norm unijnych które miały nastąpić dopiero za kilkadziesiąt lat nie było żadnych chorób, infekcji i chorób mimo nie stosowania chemicznych środków ochronnych. Co do wartości artystycznej fotki mam uwagi ale "bezimienny który wstydzi się swojego podpisu" niech nie pisze, że to "wstrętna okolica". Za pewne jego okolica jest bajeczna, a to miejsce jest RAJEM!!!!!
Ten komentarz zwalił mnie z nóg, może to kiedyś było romantyczne miejsce, ale drogi autorze gdybyśmy żyli przeszłością to dalej byśmy jeżdzili na osiołkach. Mamy 21 wiek, i to o czym piszesz było kiedyś, i myślę ze autor pisząc że to wstrętne miejsce słusznie to określił, a jak już rozliczasz innych - ze nie podpisują się, to sam się najpierw podpisz, tak łatwo jest wymagać od innych, nie dając samemu.
Ha ha a jakiż to dzisiejszy nieład (bałagan rozgardiasz) przedstawia to zdjęcie? (zdjęcie krzywe, temat co kto lubi, ale bałagan?) Gratuluję smaku. A reasumując rynek to rynek a nie centrum handlowe z hostessami, kolorowymi reklamami i "promocjami ". Rynek to oczywiście "wstrętna okolica" nie wartą tematu zdjęcia. Lubię rynek i często tam chodzę bo wbrew pozorom niewiele zmienił się mimo tego, że mamy teraz piękny XXI w.
A moim zdaniem...