UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
Nie wiem kim jest SIM, ale z chęcią uścisnąłbym jego rękę. O wartości kulturalnej „Tygla” z jednej strony powinien rozstrzygać rynek (a tu jak wiemy nie jest najlepiej, pismo jest dotowane) bądź też porównując z pismami o podobnym profilu wydawanymi w miastach porównywalnych z Elblągiem. I tu już jest zupełna katastrofa. „Tygiel” nie wytrzymuje konkurencji nie tylko z gdańskim „Przeglądem Politycznym” ale i z olsztyńską „Borussią”. Dlaczego? Bo po prostu jest pismem stworzonym i redagowanym przez grafomanów. Mogą oczywiście sobie drukować, publikować etc., ale niech to robią za własne pieniądze. Do pieniędzy publicznych nie powinni mieć dostępu. Tak naprawdę, warto by wolny rynek przewietrzył środowisko elbląskiej „kultury”. Kiedyś miałem w elbląskiej bibliotece dwie zabawne przygody. Pierwsza w czytelni, chciałem wypożyczyć roczniki „Kultury” paryskiej zaś Pani przyniosła mi wydawaną w W-wie przez komunistów „Kulturę”. Była bardzo oburzona, kiedy stwierdziłem że opasłe tomisko nie jest tym czego potrzebuję. Nie mówiąc już o tym, że obydwa pisma nie tylko poziomem to różniły się formatem; „Kultura” warszawska miała format dzisiejszej „Rzeczpospolitej”. Kto jak kto, ale bibliotekarka winna to wiedzieć. Kiedy indziej jeden z bibliotekarzy (jeśli się nie mylę to pisuje „wiersze”) miał mi pomóc znaleźć wydany przez „Czytelnika” tom listów między Giedroyciem a Mieroszewskim. Wreszcie wyciągnął tomisko i triumfalnie powiedział: „Mam, ale ten drugi nazywa się inaczej!” bo to były listy Giedroycia i Gombrowicza. Bardzo się zdziwił, że istnieją także listy z Mieroszewskim (ba, gdybym mu powiedział, że są także zbiory listów z Bobkowskim, Wańkowiczem, Stempowskim, to mógłby nie wytrzymać jego umysł). Mam tylko nadzieję, że obydwie osoby nie dostały wręczanych ostatnio nagród dla zasłużonego działacza kultury. Naprawdę wolny rynek winien zweryfikować i „Tygla”, i WOK i elbląskich bibliotekarzy. I trzymać ich zdala od publicznych pieniędzy.
Evelin Waugh