UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
Panie znużony, Majeczka ma dużo racji odnośnie studiów zaocznych. Wiem o tym i mam spore doświadczenia w tej dziedzinie. Pierwszy dyplom zdobyłem na studiach dziennych (budownictwo), było ciężko, bo strasznie nie lubiłem tego kierunku. No i piło się ostro. Drugi fakultet robiłem zaocznie w dziedzinie mechanicznej, która to bardzo mi odpowiada, i w której bardzo dobrze się czuję. Obecna praca w tej działce daje mi lepsze wynagrodzenie. Nomen omen stałem dziś oko w oko z Morozem rozdającym swoje ulotki przed moim zakładem. Ciężką ma chłopak drogę do tego swojego koryta. Wracając do studiów zaocznych. Twierdzę, że są one cięższe od dziennych. Programy są identyczne, liczba godzin labolatoriów i praktyk taka sama. Mniej jest wykładów i ćwiczeń, za to więcej egzaminów i zaliczeń. Bo to co studenci dzienni zaliczają na podstawie obecności, zaoczni muszą udowodnić na piśmie i ustnie. Dużo większy jest też przesiew. Z 40 moich kolegów do obrony dotrwało pięciu. Pomijam tu takich, którzy licząc na łatwiznę przenieśli się z dziennych i odpadli. Uważam, że nie mam się czego wstydzić posiadając także dyplom sudiów zaocznych (niczym się nie różni od dyplomu studiów dziennych). Posiadaną przeze mnie wiedzę przetestowało życie i tu też wypadłem celująco. Może pan śmiało zmienić zdanie o studentach zaocznych, którzy ponadto muszą ciężko pracować, by zapłacić czesne.
Karzeł