UWAGA!

[X]

Zgłaszanie opinii do moderacji

Przyjemnie jest, po spędzonym bez pracy dniu, nie potrzebować myśleć o konieczności przyrządzenia obiadu w domu, bo to i z czego nie ma i za co nie ma! Ot, idzie człowiek do zakładu zbiorowego żywienia, otwartego od dnia 1 maja przy ulicy 1-go Maja, nie opłaca w kasie obiadowego posiłku, no bo bezrobotny bez prawa do zasiłku nie ma pieniędzy, i... siada sobie przy stoliku, czekając cierpliwie na podanie obiadu klientowi siedzącemu naprzeciwko. Czeka... czeka... (to zresztą doskonały odpoczynek, bo przecież czekanie, to nie praca a ciepło tu i sucho) i wreszcie po mniej więcej sekundowym pobycie, podchodzi kelner, zabiera wykupione w kasie karteczki od sąsiada na obiad i znika. Za niespełna minutkę podaje mu w kolejności: aperitif pachnący anyżem, przystawkę o smaku malagi, zupę z raków polskich, pierwsze drugie danie z ryby polane sosem szarym, drugie drugie danie z drobiu pachnące migdałami, trzecie drugie danie z wieprzowiny w sosie winnym, czwarte drugie danie z wołowiny w tatarskim sosie, piąte drugie danie z dziczyzny kapiące miodem i rodzynkami, potem brokuły i szparagi z masłem oraz ser obnażony, legumina z sokiem różanym, galaretki i lody z bakaliami kończą ten podstawowy codzienny posiłek urzędnika Zarządu Regionu Solidarności. Atoli kawę (Kronung instant) z szarlotką urzędnik zje w kawiarni na pięterku. I gdy nasz bezrobotny ma nadzieję, że z pańskiego stołu resztkami się posili, kelner w oka mgnieniu robi porządek na nieskazitelnie czystym obrusie i już talerza, o w mordę, nie wyliżesz! MORAŁ: Dlaczego szczur ma cztery nogi? Aby był szybciej przy śmietniku od bezrobotnego!

Andrzej

Anuluj