UWAGA!
[X]Zgłaszanie opinii do moderacji
Nagroda cieszy, ale w Kadynach jest bardzo dużo do zrobienia. Już od wjazdu z Elbląga straszą zapuszczone obiekty dawnej fabryki słynnej majoliki kadyńskiej. Naprzeciwko "1000. letniego dębu" (jaki to dąb Bażyńskiego, skoro Bażyński to woluntarystyczne spolszczenie oryginalnego niemieckiego nazwiska tego szlachcica - Hans von Basien) - stoi rozwalająca się szopa. Część zabudowań d. PGR-u,a przed wojną stadniny - przedstawia opłakany widok. Spadające dachówki, trawa porastająca rynny, niszczejące olbrzymie stodoły. Wszystko tak jakoś zaniedbane..... Z dwóch kaplic (wewnątrz zabudowań dworksich) jedna straszy ciagle ruiną. Przepiękne domki - dawne czworaki (Insthäuser) z początków XX w., także potrzebują ręki gospodarza, szczególnie przynależne do nich szopki i obory. A siedziba ostatniego właściciela Kadyn - Prinza Luisa von Preußen, z rozkradzionym wnętrzem, stoi ciagle pusta i czeka na kupca.Nie wystarczy pobudować kilku hoteli i siedzieć spokojnie, wieś wymaga generalnego planu zagospodarowania.
Turysta