Motorówka „ Chrabąszcz ” z Państwowego Zarządu Wodnego w Elblągu płynie szybko rzeką Elblążanką. Mija mosty i wypływa na odwieczny szlak wodny, łączący jezioro Druźno z Zalewem Wiślanym. Brzegi Elblążanki porasta gęsto sitowie i trzcina.
Krajobraz jest piękny, ale motorzysta Henryk Palkowski i nadzorca rzeczny ob. Leon Kaczmarek, nie są już czuli na jego urok. Dla nich rzeka i roztaczające się w dali jezioro jest warsztatem pracy, łódź – sprzętem żeglarskim, trzcina produktem eksploatacyjnym, a dzikie kaczki, czaple, nury, perkozy, czarne łabędzie – pożeraczami ikry i ryb. Zakładanie pław, bagrowanie, umacnianie brzegów, wydobywanie wraków, torowanie szlaków wodnych, umacnianie tam, bicie faszyn, komunikacja barkami na Tynie, Dzierżgoniu, Wąskiej i Elblążce – to zagadnienia, którymi żyją.
W pierwszym etapie wędrówki wodnej „ Chrabąszcz „ przez 7 km nie może rozstać się z Elblążanką. Kiedy wreszcie Elbląg ginie za zielonymi wałami, krajobraz zmienia się co chwilę. Drogę przecinają połacie wikliny, pływające wyspy, utworzone z roślin wodnych i mułu, utrudniają żeglugę.
Jezioro Druźno! – obwieszczają Kaczmarek i Polkowski. Wąski kanał powoli się rozszerza. Wkrótce dobijemy do miejscowości rybackiej Trzy Róże – bazy ekspedycji naukowej profesorów i studentów Uniwersytetów : Warszawskiego, Jagielońskiego i im. Kopernika. Kierownikiem ekspedycji jest dziekan wydziału zoologii ogólnej Uniwersytetu Warszawskiego Prof. Dr Wiśniewski. Współpracują z nim profesor dr Mikulski – ekolog z Torunia, badacz wpływu warunków zewnętrznych na rośliny i zwierzęta, dr Chrzanowski z Krakowa, ornitolog ( badacz ptaków ) oraz studentki i studenci zbierający tu materiał dla swych prac magisterskich.
Prof. Dr Wiśniewski kończy badanie nad wymianą ryb dokonywaną odwiecznie pomiędzy rybami Zalewu Wiślanego a jeziorem Druźnem, oraz bada pasożyty. Na jednym metrze kwadratowym dna jeziora prof. dr Wiśniewski ustalił 793 różnych gatunków pijawek. Prof. dr Mikulski dał charakterystykę zbiornika wód jeziora i wszystkiego co w nim żyje. Ornitolog dr Chrzanowski ustalił procentową ilość ptaków, tego olbrzymiego rezerwatu i możność ich wyżywienia przez zasoby flory i fauny podwodnej jeziora. Ekspedycja pracuje w warunkach bardzo prymitywnych. Mieści się w domu rybaka Romana Fidora, ongiś rolnika w okolicach Warszawy. Dwa pokoje służą za laboratorium, dwie łodzie i motor przyczepny, stanowią tabor naukowców. Praca prowadzona według metod uczonych radzieckich dała już doskonałe wyniki.
Jezioro Druźno należy w Polsce do zamierających. Takich jezior jest w naszym kraju wiele, między innymi i Gopło. Roślinność zarasta je powoli. Roślinność jest pokarmem dla ryb, a ryby, ptactwa. Stąd znajduje się tu nie spotykana w żadnym zakątku Polski nieprzebrana ilość ptactwa wodnego.
Jezioro Druźno, podobnie jak rozpoczynające się tu żuławy, leży poniżej poziomu morza. Depresja jest pozostałością po wchodzącym niegdyś znacznie głębokiej w ląd, niż dzisiaj Zalewie Wiślanym, z biegiem czasu odciętym od głównego basenu morza i zamienionym w samodzielny zbiornik wodny.
Jeszcze dziś, zwłaszcza w porze dających się całemu Bałtykowi we znaki sztormów jesiennych, woda morska z Zalewu, wdziera się do jeziora, które skutkiem tego, występuje z brzegów. Okoliczne osiedla dla ochrony przed tymi powodziami, postarały się już dawno o obwałowanie jeziora. Ponieważ do Druźna wpadają trzy rzeki: Tryna, Wąska i Dzierżgoń, niosąc wiele mułu z żyznych żuław, ( w chwili obwałowania, odgrodzone od zatoki morskiej, jezioro miało i tak tylko 2 metry głębokości) obecnie tafla dna podnosi się nieustannie do góry. Toteż powierzchnia Druźna obfituje w wysepki, kępy i mielizny.
W okresie posuch letnich, na przestrzeni jeziora pozostają zaledwie smugi wody. Jezioro znika, zamieniając się w zielony las roślin bagiennych pełnych wodnego ptactwa. Prócz kaczek, gęsi, słonek, bekasów, kurek wodnych, nurków, mew, gnieżdżą się tu kormorany, żurawie, czarne łabędzie i czaple. Skrzydlaci mieszkańcy znikają na jesieni, bo w tedy razem z deszczami i sztormami przypływa woda i Druźno znowu powraca na wyznaczone na mapie miejsce.
Państwowy Zarząd Wodny w Elblągu ma wiele kłopotów z utrzymaniem toru wodnego, dla statków pasażerskich i jednostek pływających. Dają się na jeziorze we znaki pływające wyspy roślinne, o powierzchni 100 i więcej metrów kwadratowych. „ Wyspy” takie przecina się po prostu piłami, jak do rżnięcia pni na deski w tartaku. Następnie przepołowione, odholowuje się do brzegów i tam „ szpilkuje” się, czyli umocowuje drągami do dna.
Istnieje projekt przeprowadzenia wzdłuż Druźna kanału żeglownego i całkowitego osuszenia reszty jeziora. Realizacja tego projektu dałaby 2 tysiące hektarów wspaniałych łąk.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter