Dwie zmory pacjentów szpitala

29.07.2003
Wojewódzki Szpital Przeciwgruźliczy w Elblągu ma bardzo przykrego sąsiada – pralnię chemiczną, z której komina wydobywają się kłęby gęstego dymu, informował Głos Elbląga z 29 lipca 1963 r.
Przebywanie w sąsiedztwie dymiących kominów jest dla każdego przykre, ale dla chorych na płuca staje się wręcz nie do zniesienia. Wojewódzki Szpital Przeciwgruźliczy w Elblągu ma bardzo przykrego sąsiada – pralnię chemiczną, z której komina wydobywają się kłęby gęstego dymu. W zależności od wiatru dym ściele się po parku szpitalnym zmuszając chorych do chronienia się w obrębie gmachu i do zamykania okien, bądź też zatruwa samych pracowników pralni i mieszkańców pobliskich bloków. Taki dymiący obiekt w ogóle nie powinien znajdować się w obrębie miasta i w planie perspektywicznym pralnia powinna znaleźć inną lokalizację. Zanim to jednak nastąpi, konieczne jest nadbudowanie zbyt niskiego komina i zamontowanie filtru. Dalsze zatruwanie powietrza w obrębie szpitala jest niedopuszczalne. Drugim źródłem zanieczyszczeń jest rzeczka Dzikuska, zakryta w innych częściach miasta betonowymi kręgami, tu zaś, w pobliżu szpitala, otwarta i zionąca zgnilizną. Apele do mieszkańców, by nie zanieczyszczali rzeczki, nie wystarczą. Trzeba ją i tu zakryć. Sąsiedztwo szpitala z cuchnącą rzeczką jest nie do pogodzenia.
oprac. Olaf B.

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter