Drogi będą naprawiane tylko cząstkowo za pieniądze budżetowe, których oczywiście na ten cel brakuje. Radny Czesław Dębski zaproponował, by miasto zaciągnęło kredyt na ten cel w wysokości 2 - 3 miliony zł.
- To nie obciąży zbytnio budżetu miasta, ponieważ zadłużenie wynosi około 21 procent. Myślę, że za te pieniądze można by kompleksowo wyremontować drogi. Ludzie nie będą się denerwować i nie będą niszczyć swoich samochodów. Zresztą to jest wizerunek naszego miasta. Jak nas widzą, tak o nas piszą - mówił Dębski.
Pomysł radnego spotkał się jednak z krytyką. Władze miasta zaciągają bowiem kredyty tylko na inwestycje, które powstają ze wsparciem środków unijnych.
- Jestem zdania, że kredyty powinny być zaciągane tylko jako zabezpieczenie tak zwanego wkładu własnego samorządu – twierdzi prezydent Henryk Słonina. - Lepiej jest wpłacić 20-30 proc., niż zaciągać cały kredyt.
Prezydent oczywiście sam jeździ samochodem i zdaje sobie sprawę ze stanu dróg, ale twierdzi, że drogi miejskie będą naprawiane w miarę możliwości finansowych.
Na naprawy dróg po zimie w miejskim budżecie zostało przeznaczonych 310 tysięcy zł - to mniej niż w roku ubiegłym i wystarczy jedynie na załatanie dziur na głównych ulicach miasta.
Ulicą, która obecnie zasługuje na miano "królowej dziur" w Elblągu jest bez wątpienia ul. Beniowskiego.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter