„1 maja wraz z narzeczoną i rodziną postanowiłem spędzić czas w naszym mieście. Szukając rozrywki dla nas i naszych dzieci (ok. 1,5 roku), postanowiliśmy jechać do Bajlandii” - napisał do nas pan Łukasz, jeden z Czytelników. - Mój kuzyn od roku jeździ na wózku inwalidzkim. Gdy weszliśmy do lokalu, pan - który stoi w szatni - wyprosił nas, ponieważ osoby na wózkach nie mają wstępu (brudne koła, tam trzeba ściągać buty, żeby nie nabrudzić). Zadaję więc pytanie, czy rodzina z dzieckiem, z tatą na wózku inwalidzkim nie ma prawa pobawić się ze swoim synkiem, zobaczyć jak rozwija się jego pociecha? W jakim my żyjemy mieście? Nikt nie prosił ludzi z obsługi, aby go wnieśli. Byłem na miejscu i sam bym tego dokonał, chodziło o dzieci, nie o nas... Czy Elbląg jest przystosowany to takich sytuacji? Dlaczego nie mogliśmy spełnić marzeń dzieci, bo tata jednego z maluchów jeździ na wózku inwalidzkim? Dostatecznie dostaje kopa od losu, dlaczego dwa koła i kawałek metalu ograniczają rodzicom dostęp do Bajlandii?”- napisał Czytelnik.
Sprawdziliśmy. Bajlandia mieści się na dwóch piętrach budynku przy ul. Kochanowskiego. Na parterze znajduje się kino, na piętrze – plac zabaw dla dzieci do 10 lat. Jest też bufet, gdzie czas wolny mogą spędzić rodzice. Na piętro prowadzą schody, bo budynek nie ma windy. W całym obiekcie trzeba poruszać się w skarpetkach, buty zostają w szatni.
- Z przyczyn konstrukcyjnych nie możemy tutaj zainstalować windy, ale chętnie przyjmujemy dzieci niepełnosprawne, na przykład z ośrodków szkolno-wychowawczych. Sami wnosimy je na rękach na piętro, wózki muszą zostać przy szatni. Wyobraża pan sobie, co by było, gdyby podczas wnoszenia wózka na górę coś by się tej osobie stało? Przecież to by była nasza wina – mówi pan Krzysztof, współwłaściciel Bajlandii. - W całym obiekcie ze względów higienicznych i bezpieczeństwa dzieci są wyłożone maty lub dywany, dlatego prosimy wszystkich o zdejmowanie obuwia i poruszanie się w skarpetkach. Na piętrze jest przygotowany plac zabaw dla dzieci do lat 10. Ten pan, który się zgłosił do państwa redakcji, przyszedł 1 maja wraz z rodziną i zapytał, czy można wjechać wózkiem na piętro. Gdy usłyszał „nie”, zaczął się niecenzuralnie wyrażać i grozić, że napisze o tym w gazecie. A na koniec trzasnął drzwiami tak, że odpadła z nich listwa.
Całe zdarzenie zarejestrowały kamery monitoringu, Krzysztof Hankus pokazał nam zapis wideo z tego zdarzenia. Na monitorze widać mężczyznę z dzieckiem na ręku, który przez kilka minut rozmawia z panem Krzysztofem. Osobę na wózku widać z innej kamery, stoi przy samochodzie zaparkowanym przy budynku. Po kilku minutach dyskusji mężczyzna, który stał przy szatni, wychodzi, a po jego wyjściu z drzwi wejściowych odpada kawałek listwy. Po chwili spod budynku odjeżdżają dwa samochody, do bagażnika jednego z nich zapakowano z powrotem inwalidzki wózek...
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter