Chciała zostać policjantką, odkąd tylko pamięta. Mimo licznych przeszkód nie poddała się i została funkcjonariuszem policji, a dziś zajmuje w Policji wysokie stanowisko. Pracuje głównie z mężczyznami. Bardzo lubi swoją pracę. Jej wielką pasją jest bieganie. Za nią niejeden udany maraton, a przed nią nowe sportowe wyzwania.
Jak doszło do tego, że została policjantką? Większość małych dziewczynek marzy o tym, by zostać nauczycielką, przedszkolanką, księżniczką. A jak to było z Panią? Już jako mała dziewczynka marzyła Pani, by pracować w Policji?
- W Policji pracuję od 1998 roku. Na początku byłam pracownikiem cywilnym, a w 2000 roku zostałam funkcjonariuszem. Policjantką, a wcześniej milicjantką, chciałam zostać, od kiedy pamiętam. Na księżniczkę raczej się nie nadawałam z moimi obdartymi kolanami od biegania po rurach i torach kolejowych. Już po maturze próbowałam dostać się do tego resortu, ale okazało się, że, jak na tamte czasy, jestem za niska. Milicjantka musiała mieć w tamtych czasach 175 cm wzrostu. Potem jeszcze jedna nieudana próba i za trzecim razem się udało, choć także było ciężko. Obecnie zajmuję stanowisko Zastępcy Naczelnika Wydziału do walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu, który liczy 42 osoby, w tym oprócz mnie siedem kobiet.
Jak się Pani pracuje z mężczyznami?
- Jeżeli chodzi o mężczyzn, to pracuje mi się z nimi doskonale, choć nie dzielę pracowników na mężczyzn i kobiety. Czy mężczyźni czują do mnie respekt? Sądzę, że tak. Jestem pomocna, tolerancyjna i umiem z nimi rozmawiać, ale z całą pewnością nie dam sobie "wejść na głowę", a swoich poglądów bronię do ostatniej krwi. Jednak bez względu na płeć staram się ich wszystkich wspierać, udzielać wskazówek i oczywiście kontrolować, bo to głównie należy do moich zadań.
Na czym dokładnie polega Pani praca? Związana jest z ryzykiem, wystawianiem swojego życia na niebezpieczeństwo?
- Pracę na swoim stanowisku nie nazwałabym niebezpieczną, choć jestem na niebezpieczeństwo przygotowana. Dzisiaj wykonuję bezpieczne zadania, ale już jutro może zajść potrzeba wykonania niebezpiecznego zadania i trzeba być na to gotowym. W końcu słowa przysięgi zobowiązują. Służymy społeczności.
Czy dzisiejsza kobieta ma łatwo we współczesnym świecie?
- Myślę, że w Polsce nadchodzi czas "równego" traktowania kobiet. Są nadal zawody, w których mężczyźni są bardziej "poszukiwani" i gdzie faktycznie lepiej sobie radzą z uwagi na siłę fizyczną, ale i tam "uchylają się" już drzwi i powolutku wślizgujemy się, by pokazać, że takie słabe to my nie jesteśmy. Z pozycji przełożonego wydaje mi się jednak, iż we współczesnym świecie pracodawca nie patrzy już na płeć pracownika, a na jego kompetencje, dyspozycyjność, gotowość współpracy z innymi. Jeżeli kobieta potrafi to wszystko zapewnić, to zostanie potraktowana dokładnie tak samo jak mężczyzna. Pytanie tylko, czy chce i potrafi. Wszystko tkwi w "głowie".
Jest Pani nietuzinkową osobą. Ma Pani wiele pasji, a jedną z nich jest bieganie. Kilka dni temu opublikowaliśmy obszerny wywiad z Panią na temat Pani zamiłowania do biegania
- Zaczęłam biegać w 2006 roku i wówczas codzienne pokonywanie 1 km kosztowało mnie więcej wysiłku niż teraz cały maraton. Dzisiaj mam na liczniku 28 maratonów, z żadnego jeszcze nie zeszłam i mam nadzieję, że nigdy to nie nastąpi. Bieganie daje mi siłę, przekonanie, że granice ludzkiej wytrzymałości istnieją jedynie w naszych głowach i że można je pokonać, trzeba tylko chcieć to zrobić. Biegam, bo mam duszę wędrowca i zapewne w ten sposób choć na chwilę mogę poczuć się wolna. Biegnę, gdzie chcę, dokąd chcę i jak długo chcę. A najchętniej po lesie i w górach.
A na zakończenie: Moje drogie Dziewczyny! Przyjmujcie dzisiaj te wszystkie życzenia, czekoladki i kwiaty, bo Wam się słusznie należą. W tym dniu szczególnym bądźmy dla panów Księżniczkami.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter