UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
mool: nareszcie głos rozsądku. Dyskusję przesledziłam z uwagą - pasjonująca i do śmiechu i do płaczu. Temat rzeka - ale i ja chcę wrzucić kamyczek do ogródka. Po pierwsze feminizm - większośc ludzi tak naprawdę nie rozumie sedna tego słowa - tu nie chodzi o palenie staników i transformacje w BABOCHŁOPY (BOŻE BROŃ). Moim zdaniem, chodzi o wolność podejmowania decyzji. I kropka. Chcę pracować , pracuję i facet nie będzie mi mówił, żeby do garów. Chcę przy garach , też dobrze. Mogę tak mówić bo sama jestem dobrze wykształconą i o dobrych notowaniach zawodowych 30-latką. Bywało że zarabiałam więcej niz mąż. Nikogo nie zadręczam napięciami, czasem mam chandrę. Mam męza i teraz siedzę w domu i wychowuję drugie dziecko (planowane) BO TAK CHCĘ. Będę chciała to wrócę do pracy, chyba że zepsuje nam się sytuacja finansowa i pójdę do pracy trochę wcześniej niż zamierzam, bo partnerstwo polega na wspólnym dbaniu i o dzieci i o kasę. Tak rozumiem to ja i mój mąż bo nie truje mi od rana że jestem nierób i że dzieci obsmarkane chodzą, a na obiad z trzech dań nie było kompociku. Życzę Henryczkowi, i Temu co chce mądrej kobiety - przystosujcie się Panowie do rzeczywistości - kobieta to CZŁOWIEK, a nie ulotny anioł w powiewnych szatach, Maryja tuląca Dzieciątko do piersi (chociaż lubimy przewiewne szatki w pewnych sytuacjach i przytulić bachora w innych), ani cyborg (idealna kochanka, idealna matka, idealny przyjaciel i co tam jeszcze się zamarzy). Nie ma ludzi bez wad - ani chłopów ani bab. I tym grafomańskim akcentem pozdrawiam wszystkich dyskutantów, ze szczególnym uwzględnieniem Pani Autorki.
feministka