UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
GDY miałem kogoś znajomego albo znajomych spoza Elbląga, proponowałem im pokazując miasto zajśc do sklepu na jednego "dziobaczka". Do sklepu? - zawsze słyszałem to zdziwienie. A tak, przekonywałem, że z tego sklepu nie tylko nie wygonią ale i kieliszek dadzą, i kawę zrobią jak trzeba. Raz się gośc uparł, że robię z niego wała, w końcu to centrum sporego miasta, nie jakis sklepik GSu dla znajomych na wsi. Założył się juz w sklepie, że to nieprawda i chwilę póżniej z usmiechem realizował finansowo przedmiot zakładu w barku "Pod łokciem. " Ten barek pamietał niejednego znanego aktora. Bywało ich tu wielu w Kadynach, a Delikatesy były dla nich głównym punktem zaopatrzenia. Barek był ewenementem, o którym słyszałem w wielu miejscach Polski, kiedy ktoś stamtąd wspominał Elbląg. Warto jeszcze wspomniec przecudnej urody ruchome wystawy, które urządzano w witrynach na święta Bożego Narodzenia oraz to, ze był to pierwszy sklep w Elblągu, w którym na pocz. lat 70 pojawiły się wywieszki informujące że tu można się porozumiec po rosyjsku, angielsku i niemiecku.
BEZ ŚCIEM proszę