Kobiety wspierał przewodniczący elbląskiej Solidarności Mirosław Kozłowski.
- Panie prezesie! Przychodzimy do pana, ponieważ chcemy rozmawiać! Mijają już trzy tygodnie, a pan się nie chce z nami spotkać! Prawo jest wobec wszystkich równe! Nie jest pan ponad prawem! - wołał Kozłowski.
Kobiety pikietowały – jak stwierdziły - przeciwko szykanowaniu ich przez prezesa firmy.
- Po prostu zwolnił nas wszystkie, pan i władca- mówiły szwaczki.
Jak twierdzą zwolnione, pracownice chciały w swoim zakładzie założyć związek zawodowy. Prezes w odpowiedzi na to dwie z nich od razu zwolnił, a ośmiu innym kazał dojeżdżać do pracy do Giżycka. Nie wypłacił im także całej pensji. Sprzeciwiając się temu, kobiety wstrzymały produkcję na półtorej godziny. Za to zwolnił wszystkie.
- To chyba pierwszy przypadek w kraju. Są różne protesty, pracownicy walczą o miejsca pracy, podwyżki pensji, ale takiego incydentu to chyba w Polsce jeszcze nie było - ocenia Kozłowski.
Prezes nie wyszedł do protestujących. Zamknął również drzwi od budynku. Dla dziennikarzy również był nieuchwytny.
Zobacz także: "Pikieta w obronie szwaczek Hetmana" oraz "Solidarność żąda rozmów"
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter