Grupa Żywiec zdecydowała, aby do poszukiwania inwestora dla likwidowanego browaru w Braniewie zaangażować profesjonalną firmę doradczą. Czy to było jedyne rozwiązanie?
Krzysztof Rut: W tej sytuacji było to najkorzystniejsze, gdyż sami nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Zwróciliśmy się więc do fachowców. To jest profesjonalna firma i daje to nam większą gwarancję, że ten proces może zakończyć się sukcesem.
Ryzykujecie jednak i państwo, i firma, ponieważ trzeba wziąć pod uwagę wszelkie warunki, w jakich znajduje się zakład...
K.R.: Oczywiście, zarówno lokalizacja jak też rozwój infrastruktury tego regionu przynosi pewne trudności, natomiast jest to nowoczesny zakład, w którym przyszły inwestor będzie mógł podjąć produkcję i wykorzystać potencjał pracowników.
Roman Korzeniowski: Browar obecnie pracuje, więc inwestor ma możliwość obejrzenia pracy tego zakładu, spojrzenia na ludzi, to jest więc też korzystny element.
Argument, który ponoć przekonał doradców z firmy Ernst & Young, by zajęli się poszukiwaniem inwestora, jest taki, że Grupa Żywiec deklaruje pomoc w dystrybucji...
K.R.: Tę pomoc należy docenić, ponieważ Grupa Żywiec posiada jedną z najsilniejszych organizacji dystrybucyjnych. Producent z pomysłem na produkcję miałby o wiele łatwiej, bo budowanie dystrybucji jest bardzo kosztowne. Mając więc dostęp do sieci, mógłby bez przeszkód rozprowadzać swój towar w całym kraju.
Czy zanim dotarła do nas informacja o tym, że zakład w Braniewie będzie likwidowany, miał pan wpływ na to, jak pracuje zakład? Okazało się, że był nierentowny.
R.K.: Przyglądaliśmy się sytuacji rynkowej. Okres letni mamy już za sobą i zauważylismy, że jednak sprzedaż marki EB w dalszym ciągu spada. Dokonaliśmy głębokich analiz ekonomicznych i taka decyzja musiała zapaść.
Ale czy nie było prób restrukturacji w celu zmniejszenia kosztów?
K.R.: To był proces wieloletni. Najpierw zaczęliśmy od redukcji kosztów stałych, przeprowadziliśmy redukcję zatrudnienia. Rok temu zarząd Grupy przesunął nawet część produkcji z innych browarów do Elbrewery. Rozważane były też inne pomysły wykorzystania browaru. Ale okazało się, że ten browar nie jest w stanie pracować z pożytkiem dla Grupy.
Jak będą wyglądały negocjacje ze związkami zawodowymi? Związkom zależy na wynegocjowaniu jak najbardziej korzystnych dla nich odpraw i osłon. Ale po pierwsze chcieliby w ogóle zachować miejsca pracy.
R.K.: Odbyło się już kilka spotkań ze związkami i wierzę, że w przyszłym tygodniu podpiszemy porozumienienie. Dajemy dwie propozycje i są to naprawdę wysokie kwoty, chociaż one nie zabezpieczają w pełni tego, co pracownicy by sobie życzyli.
Jedna z grup roboczych chciałaby, aby proces zwolnień rozpoczął się w październiku 2003 roku. Czy to jest możliwe?
K.R.: Jeżeli mówimy o grupach roboczych, to najważniejsza jest ta, w której uczestniczy dyrektor Korzeniowski. Jeżeli są inne grupy, to jest to krąg towarzyski. Oczywiście, słyszeliśmy o wielu propozycjach np. by browar dalej działał, że ktoś go kupi. Propozycje dotyczące października czy listopada przyszłego roku to kolejna tego typu propozycja. Dla nas najważniejsze są rozmowy z reprezentacją załogi.
Propozycję, by proces zwolnień rozpocząć w październiku, wysunięto po to, aby ludzie jak najdłużej mieli pracę...
R.K.: Jak długo browar będzie pracował, jest uzależnione od rozmów ze związkami zawodowymi. Jeżeli spojrzymy na kwotę odpraw, to te pieniądze trzeba najpierw wypracować i w związku z tym okres pracy browaru może być krótszy. Jeśli pracownicy jednak zdecydują, że ważniejsze są miejsca pracy, to spiszemy odpowiednie porozumienie i będą wtedy mogli pracować dłużej.
Jest firma do poszukiwania inwestora. Ma go znaleźć w ciągu roku. A co się stanie, jeżeli tego inwestora jednak nie znajdzie?
K.R.: Tego nikt nie jest w stanie zagwarantować. Póki co jestem dobrej myśli. Szczerze mówiąc, nie ma jeszcze planów alternatywnych, co będzie, gdy nie uda się znaleźć chętnego. Trzeba poczekać kilka miesięcy. Wtedy będziemy znali już faktyczne zainteresowanie.
Sprzedaż za złotówkę?
K.R.: Nie mówimy o sprzedaży za złotówkę. Jeżeli coś się kupuje za złotówkę, to się tego nie szanuje. To jest zakład, który ma swoją wartość i ma wykwalifikowanych pracowników. Tego się nie da sprzedać za złotówkę.
Zarząd grupy Żywiec oznajmił, że na dzisiaj nie ma pieniędzy ani na reklamę, ani na działania marketingowe marki EB. Właściwie gdyby spojrzeć daleko w przyszłość, to można się zastanawiać, co może stać się z piwem EB i elbląskim browarem. Reklama jest dźwignią handlu.
K.R.: EB była jedną z pionierskich marek, niestety pojawiły się inne, duża konkurencja i EB zaczęło tracić. Wydaliśmy kilkadziesiąt milionów złotych na akcje promocyjne. Okazało się że nie przyniosło to spodziewanych rezultatów. Zarząd zdecydował więc na razie wstrzymać wydatki. Na razie piwo jest na rynku i nie ma obaw, by miało zniknąć. Browar elbląski natomiast produkuje nie tylko EB, ale i inne wysokiej jakości piwa, więc nie powinniśmy się obawiać, co się stanie z browarem w Elblągu.
Rozmowy Studnia El emitowane są na antenie Telewizji Kablowej Vectra we wtorki i piątki ok. godziny 17.45 i później powtarzane co godzinę do 22.00.
przyg. Joanna Ułanowska (Polskie Radio Olsztyn)
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter