UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Jakoś nie można oprzeć się wrażeniu, że znowu ktoś chce zarobić na bezrobociu. Czy rzeczywiście są nam niezbędne szkolenia aby poprawić egzystencję bezrobotnym? Już zostało przeszkolonych iluś tam spawaczy dla stoczni, iluś operatorów wózków widłowych, iluś uprawnionych do obsługi dźwignic oraz urządzeń do transportu bliskiego, i co? Ilu z nich faktycznie wykonuje ten zawód? Przeszkolono ileś tam osób z obsługi komputera i nauczono, jak pisze się CV, a bezrobocie nie spadło chociażby o promil. :) Znowu środki z PUP przeznaczone na walkę z bezrobociem skonsumuje ktoś sprytniejszy, bardziej zorganizowany i bardziej... ustosunkowany. Efekty tych zabiegów są już kilkakrotnie sprawdzone i powszechnie znane, więc po co? Psychologiczne porady? O tak! Może z profilaktyką leczniczą jeszcze. Schizofreników nam przybywa niemalże codziennie Co raz więcej ludzi żyje w apatii, i z głębokim poczuciem beznadziejności na poprawę swoich warunków bytowych. Inwestowanie w człowieka ma sens ale raczej na poziomie jego szkolnej edukacji. Czy ktoś np. policzył, jak kształtuje się bezrobocie mieszkańców Elbląga w określonych grupach zawodowych? Przecież zabiegając o inwestora, ta wiedza jest niezbędna? Z tą wiedzę można wówczas ocenić, czy dany inwestor ma szansę na łatwe pozyskanie wyszkolonej kadry do pracy wg. jego pomysłu, czy też PUP znowu będzie przeszkalał ludzi tak, jak to robił na potrzeby stoczni elbląskiej. Proponuję, aby środki na szkolenia tych kobiet przeznaczyć raczej na zakup maszyn, np. owerlok. Niech szyja majtki z „krysztalku” i eksportują do krajów unii. Tam kobiety mają jeszcze pieniądze a więc zbyt raczej jest zapewniony. Niechby po kosztach własnych. Zawsze to jakaś wytwórcza działalność a nie ulotny miraż, że po tym właśnie przeszkoleniu praca jest... niemalże zapewniona. Kobiet z przygotowaniem zawodowym nie brakuje w Elblągu, chyba pozostało jeszcze trochę bezrobotnych szwaczek po byłym ZPO „Truso” ?
oset