Podczas spotkania nie zabrakło stałych punktów programu FDP: pytania z widowni o przekop Mierzei Wiślanej oraz skargi (wciąż tej samej, tego samego obywatela) na wymiar sprawiedliwości.
Pytający - potencjalni elbląscy wyborcy - sądzili, że kandydaci na europosłów powiedzą co innego, niż byśmy w Elblągu oczekiwali. Trudno się spodziewać, że na pięć dni przed wyborami w miejscu, w którym startują, przyznają otwarcie, że przekopu nie będzie. Nawet poseł Iwiński stwierdził, że choć uważa, że najpierw Polska powinna dążyć do uregulowania żeglugi przez Cieśninę Pilawską poprzez rozmowy z Rosją, to jednak, jeśli nie przyniosłoby to rezultatu, wówczas on popiera pomysł przekopu.
Poza tym zebrani elblążanie dowiedzieli się, że posłowie, mimo różnych partyjnych przynależności, są zgodni co do tego, że czas już, by takie regiony jak warmińsko-mazurski w końcu przestały należeć do kategorii „Polska B”. Antidotum na tę nieproporcjonalność i zacofanie naszego województwa wobec rozwiniętych regionów kraju mają być pieniądze Unii. I oczywiście każdy z posłów zapewnił, że gdy już będzie w Brukseli, to o te pieniądze będzie zabiegał.
Panowie posłowie zapytani zostali m.in. o to, czy nie boją się zniknięcia z polskich mediów. A może - podchwytliwie dopytywali się prowadzący - ich start jest obliczony na przyciągnięcie wyborców, a następnie zamierzają zrezygnować z mandatów? Rzecz jasna, nie boją się rozstania z medialnym szumem. Poseł Kurski zdradził nawet, że on już teraz odrzuca około 90 proc. zaproszeń do wywiadów czy komentarzy, ponieważ wpłynęłoby to na niższą efektywność jego pracy. Żaden z trzech panów nie sprawiał wrażenia zmartwionego przypuszczalnym zniknięciem z mediów. Ponadto wszyscy trzej zapewniali o braku jakichkolwiek wyborczych tricków. I skoro kandydują, to znaczy, że poważnie myślą o pracy na rzecz naszego regionu, kraju i całej wspólnoty europejskiej.
Pytano też o ilość kobiet na pierwszych miejscach list ich ugrupowań. Na to pytanie odpowiedział tylko Jacek Kurski, który doliczył się dwóch kobiet na pierwszym miejscu list wyborczych PiS-u.
[fotor]
W podobnym tonie minęło całe spotkanie. Mimo szczytnej i ambitnej inicjatywy Światowida, tym razem spotkanie pozostawiło niedosyt. Elblążanie, z którymi rozmawialiśmy po spotkaniu, nie kryli swojego rozczarowania miałkością i bezbarwnością debaty. Zabrakło na przykład przypomnienia elblążanom, dlaczego te wybory są ważne, jakie możliwości ma europoseł itp. Posłowie nie powiedzieli nic, czego nie mogliśmy się spodziewać. Debata, mimo pytań ze strony prowadzących oraz słuchaczy z widowni przerodziła się w trzygłosowy wiec wyborczy - każdy z panów próbował udowodnić, że jego partia jest najlepsza.
Jedynym plusem takich spotkań jest uświadamianie nam, wyborcom o przywileju głosowania czy wręcz obowiązku pójścia na wybory. Kandydata, na którego oddamy głos, musimy jednak wybrać sami, obserwując jego dotychczasowy dorobek i poglądy.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter