UWAGA!

[X]

Komentuj korzystając ze swojego nicka. W tym celu Zaloguj się kontem portElu lub Facebooka
lub zarejestruj konto na portElu.
Anuluj

Dziwi trochę nazywanie mnie "studencikiem". Przecież nie jestem studentem, lecz pracownikiem Zarządu Portu, choć czasy studenckie wspominam bardzo miło. Nie przypominam sobie też, żeby podczas studiów w Polsce i na Ukrainie ktoś starszy, profesor lub praktyk danej branży, nazywał nas "studencikami". Świadczyłoby to chyba tylko o jego/jej kompleksach. Niestety, z materiałów dostępnych w języku polskim nie możecie Państwo dowiedzieć się, czym jest "Bałtycka Ukraina", bo jeszcze takie materiały nie powstały. Powstaną w swoim czasie. Natomiast dużo więcej jest wytłumaczone w wersji ukraińskiej, choć też nie ma tam wielu istotnych szczegółów, bo nie może być. Stąd też rozumiem, że wielu z was śmieszy koncepcja, której nie rozumiecie, bo na pierwszy rzut oka można to tak odebrać. Nie jest moim celem jednak odsłanianie wszystkich kart na tym etapie, tak jak Zarządy Portów w Gdańsku, Gdyni czy Kłajpedzie też nie ujawniają szczegółów negocjacji, taktyki czy kontaktów. Widać że nie wszyscy to rozumieją. A z pewnym anonimem o poziomie kultury z szaletu publicznego nie będę tutaj dyskutował, bo nie życzę sobie takiego mentorskiego tonu. Nie jestem jego uczniem, nawet nie wiadomo kto jest od kogo starszy wiekiem i doświadczeniem (pan anonim przecież nie podał swoich personaliów, więc równie dobrze może to być np. szesnastolatek), a nawet gdybym był jego uczniem - to też nikt do ucznia/studenta nie zwraca się per "studenciku".

Jakub Łoginow