W ubiegłą środę, około godz. 14.30 szefowa stowarzyszenia polskich kupców "Manhattan" Barbara Alfut mówiła dziennikarzom, że Polacy nie chcą handlować z Ormianami, bo to stowarzyszenie wywalczyło sobie teren przy Płk. Dąbka (notabene - na terenie zniszczonego po II wojnie Cmentarza Północnego).
Część kupców ze stowarzyszenia jest jednak mocno niezadowolonych ze sposobu, w jaki zarząd stowarzyszenia "Manhattan" rozdysponował ponad 120 stanowisk na nowym miejscu.
- Wiosną zarząd stowarzyszenia, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji i władze Elbląga ustaliły, że członkowie stowarzyszenia, którzy na Karowej (gdzie do niedawna mieścił się tzw. "ruski rynek") handlowali artykułami przemysłowymi, otrzymają po 9 metrów kwadratowych powierzchni, a budki spożywcze i bary - ze względów sanitarnych - po 15 metrów. Tymczasem okazuje się, że ten większy metraż ma np. pani prezes stowarzyszenia, która sprzedaje naczynia i sprzęt AGD i to samo sprzedawała na Karowej - mówią członkowie stowarzyszenia.
Barbara Alfut zaprzecza zarzutom i grozi tym, którzy nie akceptują decyzji zarządu o przydziale powierzchni dla straganów.
- Wiem, kto nas oskarża, znajdę ich i doprowadzę do konfrontacji - zagroziła Barbara Alfut, która kilka dni temu postanowiła złożyć rezygnację z funkcji prezesa stowarzyszenia.
Po dłuższej rozmowie była prezes powiedziała jednak:
- Ja i jeszcze kilku innych kupców mamy zezwolenie i na artukuły spożywcze i na przemysłowe. A to, czym handluję, to moja sprawa.
Jak wynika z informacji członków stowarzyszenia zezwolenie na prowadzenie sprzedaży artykułów żywnościowych ma jednak większość handlarzy z "ruskiego rynku".
Miejsca na targowisku otrzymały także osoby nie handlujące nigdy wcześniej na "ruskim rynku", m.in. kierownik budowy przy Płk. Dąbka i szef firmy budowlanej.
- Oni dużo nam pomogli, gdyby nie to, musielibyśmy jeszcze więcej zapłacić.
Marek Glegoła, dyrektor zarządzającego elbląskimi targowiskami Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przyznaje, że stan faktyczny nieco mija się z wcześniejszymi ustaleniami.
- To stowarzyszenie przydzielało metraże. Trudno teraz w to ingerować - mówi Glegoła.
W ubiegły czwartek na nowym targowisku miało się odbyć walne zebranie członków stowarzyszenia. Jednym z tematów miało być rozliczenie odchodzącej pani prezes i jej zarządu za decyzje dotyczące przydziału metrażu. Zgoda władz miasta na handel dla Ormian i konflikt, jaki ona wywołała, odsunęły w czasie dyskusję, a komisja rewizyjna stowarzyszenia, która od ponad półtora miesiąca chce wyjaśnić sprawę metraży, wciąż nie otrzymała dokumentów dotyczących przyznawania budek. Trudno w takiej sytuacji nie podejrzewać, że rozniecony na nowym targowisku konflikt z Ormianami, podsycany skutecznie przez Barbarę Alfut, miał odwrócić uwagę od zasadniczego problemu handlarzy z "Manhattanu".
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter