UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
A moim zdaniem ci "śliczni empatyczni" aktywiści też są częścią problemu. Bo owszem, chętnie opowiadają o problemach psychicznych, edukują, mowią "z empatią", ale tylko o kobietach, nastolatkach (najlepiej też płci żeńskiej) i różnej maści mniejszościach. A dorosły mężczyzna? Jeśli ma problem, to nadal jest "schizolem", "po... bem" albo życiowym nieudacznikiem. Słyszałem setki paneli, prelekcji, wywodów, podkastów na ten temat i praktycznie zawsze są to kobiety mówiące o kobietach i do kobiet. Feministyczne schematy myślowe, które jeśli mężczyzn nie represjonują, to w najlepszym razie nie pomagają, bo próbują wobec nich stosować takie same rady i rozwiązania jak wobec kobiet (traktując nas jako "wadliwe kobiety"). Tak więc, nawet jak szczerze próbują pochylić się nad męskimi problemami, to jest to totalnie nietrafione. Może i tu przydałaby się jakaś refleksja, a nie tylko "złe (w domyśle: "patriarchalne") społeczeństwo". Że już nie wspomnę o tym, jak temat zdrowia psychicznego jest narzędziem szantażu i wytrychem do wprowadzania represyjnych regulacji, takich jak np. cenzura (a tu mamy do czynienia właśnie z "miękką" cenzurą słów). "Psychoaktywistki, -iści i -iszczęta" - WY TEŻ jesteście częścią problemu, z którym tak walczycie.