W Gdańsku trwa otwarta wojna pomiędzy hokejowymi klubami. Jednym z jej skutków jest fakt, że hokeiści Fudeko nie mogą grać w gdańskiej hali Olivia. Swoje mecze „domowe“ w 1 lidze hokeja na lodzie rozgrywali do tej pory w Toruniu i Bydgoszczy. Wczoraj (30 listopada) gdańszczanie rozegrali swój pierwszy mecz w Elblągu (na tafli lodowiska Helena). Ich rywalem był lider tabeli - Polonia Bytom. Zespół ze Śląska w tym sezonie nie bierze jeńców i jest zdecydowanym liderem tabeli. Gdańszczanie walczą o ósme miejsce dające awans do play - off, przed weekendowymi meczami byli na 9. miejscu
Debiut gdańszczan na elbląskim lodowisku nie wypadł dobrze. Gospodarze rozpoczęli od ataku, ale Poloniści dość szybko opanowali sytuację i rozpoczęli systematyczne oblężenie gdańskiej bramki. Hokeiści Fudeko swoich szans musieli szukać w uważnej grze w obronie i wykorzystywaniu nielicznych okazji do kontr. Stosunkowo często musieli ratować się wybiciem krążka na oślep: byle gdzie byle dalej od własnej bramki.
Historyczna, pierwsza bramka w Elblągu w I lidze hokeja na lodzie padła w 13 minucie spotkania, a na listę strzelców wpisał się Marcin Kuzak (asysta Jakub Wilk Jakub, Jakub Mularczyk). I w zasadzie było to udokumentowanie przewagi gości, ten gol wisiał w powietrzu od dłuższego czasu. Kilka minut później Kiryl Yastrabau nie potrzebował pomocy, aby podwyższyć wynik. Gdańszczanie jednak nie ustępowali i na 15 sekund przed syreną kończącą pierwszą tercję zdobyli kontaktowego gola. Gdańszczanie wykorzystali błąd w ustawieniu obrony rywala. Hedquist Kohl posłał krążek wzdłuż tafli do Dante Mannarino, ten dostrzegł Marcelego Stańczyka, podał, a ten z bliska pokonał bytomskiego bramkarza.
W drugiej tercji Polonia szybko wybiła gospodarzom myśl o zrobieniu niespodzianki. W niespełna dwie minuty (od 25:22 min. do 27:11) Gdańszczanie stracili trzy bramki i trudno było się spodziewać, że na tafli nastąpi jakiś zwrot zdarzeń i Fudeko odwróci losy meczu. Gdańszczanie 2 minuty grali w przewadze, po tym jak na ławkę kar powędrował Marcin Kuzak, ale absencja Polonisty nie wpłynęła na wynik. A kiedy siły na tafli ilościowo się wyrównały Michał Sadowski podwyższył wynik spotkania.
W trzeciej tercji bytomianie kontrolowali przebieg meczu. Już na początku ostatniej części meczu Mikołaj Kociszewski podwyższył wynik i istniały przesłanki, że mecze skończy się dwucyfrówką. Chwilę później najpierw Kiryl Yastrabau z Polonii powędrował na ławkę kar, kilkadziesiąt minut później dołączył do niego Marcel Stańczyk z Fudeko. Grając w osłabieniu Gdańszczanie zdobyli drugą bramkę w tym spotkaniu, na listę strzelców wpisał się Jahwara Rennalls. Na odpowiedź Polonistów trzeba było czekać kilka sekund. Najpierw Patryk Jarosz podwyższył wynik spotkania, a minute później dzieła zniszczenia dopełnił Sebastian Wicher.
Dwucyfrówki nie było, ale przed niedzielnym meczem z rezerwami JKH GKS Jastrzębie podopieczni trenera Josefa Vitka mieli nad czym myśleć.
Fudeko GAS Gdańsk - Polonia Bytom 2:9 (1:2, 0:4, 1:3)
Bramki: 0:1 Kuzak (12:28. min.), 0:2 - Yastrabau (17:40. min.), 1:2 - Stańczyk (19:45. min.), 1:3 - Kociszewski (25:22. min.), 1:4 - Kasprzyk (26:23. min.), 1:5 - Wybiral (27:11. min.), 1:6 - Sadowski (35:24. min.), 1:7 - Kociszewski (42:20), 2:7 - Rennalls (52:12), 2:8 - Jarosz (52:14), 2:9 - Wicher (53:32)
Fudeko: Kratky - Wala, Shulha, Stańczyk, Kohl, Mannarino, Rennalls, M. Tuszkowski, Szałajko, Vitek, A. Tuszkowski, Leśniak, Połczyński, Gulczyński
W niedzielę (1 grudnia) gdańszczanie podejmowali w Elblągu drugą drużynę JKH GKS Jastrzębie - trzeci zespół w tabeli przed tą kolejką. W pierwszej części oglądaliśmy dość wyrównane spotkanie. Na bramki musieliśmy czekać niemal całą tercję, choć już wcześniej nie brakowało sytuacji do otwarcia wyniku. W 18. minucie Paweł Chodubski sfinalizował kolejny atak gości i krążek dość niespodziewanie wtoczył się do bramki. Gospodarze wyrównali na 20 sekund syreną zwiastującą koniec pierwszej części. W ogromnym zamieszaniu pod bramką gości najwięcej zimnej krwi miał Dante Mannarino.
Mogło się wydawać, że Fudeko stać na powalczenie o punkty. Tymczasem tuż na początku drugiej tercji Oskar Bozerockij wyszedł „sam na sam“ z gdańskim bramkarzem i odzyskał prowadzenie dla Jastrzębia. Przez całą drugą część spotkania trwała walka o kolejną bramkę. Ambicji i chęci gdańszczanom odmówić nie można, ale gola zdobyli goście. W 38. minucie wykorzystali fakt grania w przewadze (na ławce kar siedział Dante Mannarino) i Kamil Fryda wpisał się na listę strzelców
Początek trzeciej tercji to kolejna nerwowa wymiana argumentów w wyniku której na ławkę kar powędrowali Jakub Szałajko z Fudeko i Karolis Stankevicius z Jastrzębia. Hokeista gości wrócił na taflę i po kilku minutach znów zasiadł na ławce kar. A na tafli Dominik Kolat zdobył czwartą bramkę dla Jastrzębia i jak się miało okazać ustalił wynik meczu.
Gdańszczanie walczyli o gola, ale bez rezultatu. Potrafili stworzyć dobre sytuacje, zabrakło „kropki nad i“ w postaci skuteczności.
Prawdopodobnie hokeistów Fudeko, których kapitanem jest wychowanek elbląskich Wikingów Jakub Wala zobaczymy jeszcze w tym sezonie na tafli elbląskiego lodowiska.
Fudeko GAS Gdańsk - JKH GKS II Jastrzębie 1:4 (1:1, 0:2, 0:1)
Bramki: 0:1 - Chodubski (17:25), 1:1 - Mannnarino (19:40), 1:2 - Bozerockij (21:28), 1:3 - Fyda (38:08), 1:4 - Kolat (46:06)
Fudeko: Kratky - Wala, Leśniak, Stańczyk, Kohl, Mannarino, Rennals, M. Tuszkowski, Szałajko, Vitek, A. Tuszkowski, Połczyński, Gulczyński, Shulha