UWAGA!
[X]lub zarejestruj konto na portElu.
Wybaczcie - ale z niczym innym jak z oszołomstwem kojarzy mi się mętne słowo wytrych - EKOLOGIA. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że musi funkcjonować ochrona środowiska i wiele jej mutacji. Lecz gdy typowym argumentem na nie czegoś jest stwierdzenie nie bo nie, lub bliżej nie określona teza zaprzeczająca istnieniu i funkcjonowaniu swoistej symbiozy pomiędzy światem ludzi i przyrody zaczynam się zastanawiać nad potrzeba istnienia aktów prawnych w tym względzie - bo w większości wypadków służą one bardziej do rozgrywek politycznych lub gierek drobnych cwaniaczków niźli potrzebom chwili podyktowanym brakiem równowagi w przyrodzie lub środowisku. I tak jak w architekturze, urbanistyce i ochronie zabytków nie wystarczy chciejstwo i obwarowania prawne do stosowania, bo co do smutnej rzeczywistości znamy jej wszyscy dość szczególne realia tak i w ochronie przyrody należy zachować umiar a nie koniunkturalizm.
AborygenMiejscowy