Dla odlewni - wsparcie z ministerstwa
Jak podkreślił Stefan Rembelski na początku spotkania, likwidacja odlewni (wynikająca z biznesowej decyzji GE, o czym pisaliśmy tutaj) to jego zdaniem nie tyle "temat wyborczy", ale temat, który "zaistniał, kiedy zaczęła się kampania wyborcza".
- To jest bardzo duży zakład, dużej sprzedaży, zatrudniający wiele osób – mówił o likwidowanej odlewni kandydat na prezydenta miasta. Podkreślał, że dziś bezrobocie w mieście kształtuje się na poziomie 7 proc., likwidacja odlewni zwiększy je do 8 proc. - Z rynku konsumenckiego jak i z przychodów budżetu miasta mówimy o kwocie rzędu 40 mln zł rocznie, to nie będzie to samo miasto – mówił o przewidywanych skutkach likwidacji.
Apelował o osiągnięcie szerszego porozumienia w tej sprawie przy udziale władz miasta i parlamentarzystów ziemi elbląskiej, mówił o obywatelskim projekcie ratowania odlewni. Jednym z pomysłów na jej ratowanie jest zwrócenie się o pomoc do państwa.
- Nie chcemy pieniędzy, chcemy, żeby taka pomoc została udzielona, która w stosownym czasie wróci do ministerstwa (Aktywów Państwowych, poprzez Agencję Rozwoju Przemysłu – red.) – mówił Stefan Rembelski.
Wskazywał na potrzebę wsparcia odlewni także przez szeroko rozumiane społeczeństwo Elbląga. "Obywatelski Projekt Przywrócenia Produkcji Odlewniczej po decyzji General Electric o zamknięciu Odlewni Staliwa w Elblągu" oprócz wkładu gotówkowego z ARP, postuluje też udział w przedsięwzięciu Miasta Elbląga poprzez wartość aportu wynikającego ze zwolnienia podatkowego oraz uwzględnienie dobrowolnych udziałów pracownicze wynikających z odpraw. Stefan Rembelski mówił też o kontekście historycznym elbląskich zakładów sprzed przejęcia ich przez General Electric i o potencjalnym rozwoju odlewni i całego miasta.
Uczestniczący w spotkaniu Jacek Zbrzeźny z komitetu Mega Elbląg podkreślał w tym kontekście, że w normalnej sytuacji państwu nic do tego, gdy jakaś firma plajtuje lub się przebranżawia, jednak w ubiegłym roku zniknęło 220 tys. firm w kraju, wiele zawiesiło działalność, a ostatnie lata nie były czasem rozpieszczania przedsiębiorców przez rząd. - Ta deindustrializacja związana jest z walką tych szaleńców z wyimaginowanym wrogiem, klimatem – skomentował gospodarczą sytuację dotyczącą przedsiębiorstw.
Od pisma, przez rozmowy, do strajku w EPWiK?
O sytuacji dotyczącej płac w EPWiK mówiła Jolanta Raczyńska, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Oświaty i Usług, którego członkami są też pracownicy EPWiK. Relacjonowała, jak ze strony jej związku wyglądały rozmowy o podwyżkach od 18 grudnia 2023 r., gdy wystąpiono z pismem do prezesa EPWiK w sprawie podwyżek płac i poprawy warunków pracy. Ten spór, także postulaty OZZPOiU, opisywaliśmy szerzej tutaj.
- Pismo pan prezes (Marek Misztal - red.) otrzymał 18 grudnia jako wstęp do rozpoczęcia rozmów na temat podwyżki wynagrodzeń dla pracowników – mówiła Jolanta Raczyńska. - Przez niespełna miesiąc czasu pan prezes nie raczył się skontaktować z żadnym związkiem zawodowym, a funkcjonują ich w przedsiębiorstwie trzy. 18 stycznia otrzymaliśmy pismo (...), że zaproponuje nam spotkanie pod koniec marca, ale da informację na początku marca. Było to pokłosie zgłoszenia przez nasz związek zawodowy i również przez związek Elbląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji sporu zbiorowego, już oficjalnie, formalnie, gdzie powiadomiliśmy Okręgowy Inspektorat Pracy w Olsztynie, ministra rodziny i polityki społecznej w Warszawie, oraz prezesa Rady Ministrów – mówiła.
Spotkanie dot. sporu zbiorowego odbyło się 26 stycznia, według Raczyńskiej "nie napawało ono optymizmem". - Pan prezes uważa, że 7-8 proc do wynagrodzenia brutto jest wystarczającą podwyżką, która w efekcie dawałaby pracownikom ok. 300-400 zł netto - mówiła. Drugą propozycją było obniżenie wynagrodzenia zasadniczego o 20 proc. z wprowadzeniem stażu.
- W końcowym efekcie ta propozycja doprowadziłaby do pomniejszenia wynagrodzenia dla pracowników, więc z naszej strony absolutnie nie mogła być do przyjęcia – mówiła. Kolejne spotkanie, 12 lutego, też zdaniem przewodniczącej OZZPOiU nie przyniosło efektów, padła tam propozycja, na którą przystała Solidarność: 600 zł do wynagrodzenia, jednak jako kwota uznaniowa. To również nie przekonało pozostałych związkowców.
- Naszym kolejnym działaniem będzie wystąpienie o udostępnienie w ramach informacji publicznej o wydatkowaniu środków przez pana prezesa tej spółki na inne (sprawy - red.) niż wynagrodzenia, takie samo pismo wystosujemy do urzędu miasta, do pana prezydenta. Mamy taką wiedzę, że ze środków spółki są sponsorowane kluby sportowe i to w bardzo wysokich kwotach i również inne podmioty. Kolejnym etapem będzie uruchomienie referendum dotyczącego strajku w tej spółce – zapowiadała Jolanta Raczyńska.
Stefan Rembelski skrytykował pod koniec konferencji zmianę na stanowisku prezesa EPWiK, która jego zdaniem odbyła się "z naruszeniem wszelkich dobrych obyczajów i zasad".