A moim zdaniem... (od najstarszych)
Pokazuj od
najnowszych
najnowszych
Największe
emocje
emocje
A moim zdaniem książki z Biblioteki w piwnicach A1 gdy była likwidowana kilka lat temu były sprzedawane wśród pracowników GE, a pozostałe pewnie jak piszą powyżej.
Otóż za przysłowiowe grosze kupiłem z biblioteki wojewódzkiej na wyprzedaży rosyjskojęzyczne i postkomunistyczne książki, a mianowicie "Pamiętniki II wojny" - Winstona Churchilla, "Hitler studium tyranii" - Allana Bulocka, "Pamiętniki adiutanta Napoleona" - Filipa de Segura, "Pierwsza pancerna" - Stanisława Skibińskiego, trylogię Janusza Meisnera pod wspólnym tytułem "Wspomienia pilota", "Czarne krzyże nad Polską"- Stanisława Skalskiego. Oczywiście było ich więcej, ale nie zauważyłem, aby były to książki bezwartościowe. Chyba, że ktoś za takową uważa zakup książki niejakiego Jarosława Haszka "Losy dzielnego żołnierza Szwejka na frontach wojny światowej ".
@Mea culpa. - Nie ma nic złego w wymienionych publikacjach. Wręcz zaliczają się one do pewnego kanonu literatury światowej. Dobrze, że po wycofaniu z obiegu bibliotekarskiego trafiają na półki prywatnych bibliofilów.
Dzisiejsza korporacja GE, która się mieni spadkobiercą Zamechu jest wyalienowaną firmą odgrodzoną od miasta wysokim płotem - tym fizycznym i tym metaforycznym. Zamech współtworzył powojenny Elbląg i był z nim wręcz organicznie połączony. ABB pomagało miastu i się angażowało w jego sprawy. Alstom też był w miarę widoczny. Dziś znaczna część mieszkańców w ogóle nie kojarzy co to jest GE i trzeba im pomagać przywołując Alstom, ABB i Zamech. GE oszczędza środki by się lokalnie zaangażować w Elblągu, coś zasponsorować w mieście, gdzie fabryka turbin przynosi mu zyski. Ale za to finansuje budowę studni w Sudanie
Czy pamiętacie zabawy choinkowe dla dzieci pracowników Zamechu, które odbywały się w szkole na Rycerskiej? Ja pamiętam.
Za moich czasów, w latach siedemdziesiątych, zabawy dla dzieci pracowników odbywały się w kinie Zamech, na ul. Fabrycznej, Najpierw wyświetlany był film dla dzieci, a później w holu było wręczanie paczek przez Mikołaja i tańce. Robiło się duże koło, trzymając się za ręce i tańczyło. Grana była odpowiednia muzyka. Kilka Pań z ZMS-u pomagało w organizacji zabawy. Zabawiały dzieci i opiekowały się Nimi, Rodzice stali pod ścianami. Miałam przyjemność kilka raz być jedną z tych Pań. Bardzo dobrze to pamiętam i wspominam.
Beletrystyka w wyprzedaży w bibliotece wojewódzkiej raczej nie pochodzi z Zamechu. Amatorzy mogą trafić świetne książki na półkach darmowej wymiany w wielu bibliotekach, także w barach, które mają ściany wyłożone książkami (np. w dawnym Domu Rzemiosła) można trafić na perełki. No ale czasy się zmieniły, e-biblioteki oferują taki wybór, że życia nie starczy na przeczytanie. jw
A kiedy Pan Lewandowski opowie o losie drugiej fabryki Zamechu na Grunwaldzkiej? Ci co tam zostali nie załapali się na ABB. Jakie były kryteria podziału załogi? To jest temat nierozliczony w naszym mieście. Ci ze Stoczniowej złapali Pana Boga za nogi, a ci z Grunwaldzkiej zostali z nieuczciwymi prywaciarzami. Zresztą widać jak ta część z Grunwaldzkiej wygląda w porównaniu ze Stoczniową
kolejna publikacja skierowana do ludzi urodzonych w latach 50.Portel był i pozostanie medium dla boomerów.
Rozumiem, że żaden prywatny właściciel lokalu /po za tym zaprzyjażnionym z ludzmi ze Stoczniowej, czyli szefem lokalu Przy Bramie / nie wiesza zdjęć " zamechowców " i z Zamechem związanych, ale Urząd Miejski mógłby znależć stosowne miejsce w swoich obiektach na pamiątki po firmie tak nierozerwalnie związanej z miastem, jak dla Gdańska jest Stocznia.