Gra Startu z Miedziowymi była niezła w wykonaniu gospodyń jedynie na samym początku meczu oraz w końcówce. Od 4. do 15., a potem od 23. do 42 minuty elblążanki popełniały błędy, notowały liczne straty i w sumie przez około trzydzieści minut nie rzuciły bramki. Miedziowe z kolei grały dobrze w obronie, przeprowadziły kilkanaście kontrataków i wygrały 33:19.
Po meczu trenerka Zagłębia chwaliła grę swoich zawodniczek, przede wszystkim w obronie. - W piłce ręcznej wszystko zaczyna się od formacji obronnej. Staram się rozpracować każdego przeciwnika i wykorzystać jego słabe strony. Moje dziewczyny zrealizowały dziś to w stu procentach, a najbardziej było to widać pod koniec pierwszej połowy i pierwsze sześć minut drugiej, kiedy była obrona i kontry. Wydaje się, że piłka ręczna jest taka łatwa i przyjemna, oczywiście z dużym poparciem w bramce. W pierwszej połowie Monika Maliczkiewicz, w drugiej Basia Zima, która obroniła cztery rzuty karne. Współpraca obrona bramka to jest klucz do zwycięstw - mówiła trenerka MKS.
Piłkarkom Startu w ostatnich minutach meczu udało się nieco podreperować swój dorobek bramkowy, w czym sporą zasługę miała Nikola Szczepanik, która ze skrzydła została przesunięta na rozegranie. - Grać przeciwko mistrzyniom Polski nie jest łatwo. Wiedziałyśmy, jaki to może być mecz i że będzie ciężko. Ich najmocniejszą stroną jest bieganie, wyprowadzanie kontr. Starałyśmy się to przerwać, jednak zdarzył nam się bardzo długi przestój. Do końca pierwszej połowy nie wyszłyśmy z niego. Moje przejście na rozegranie trochę zaskoczyło defensywę Zagłębia. Poskutkowało, nadrobiłyśmy trochę bramek - powiedziała zawodniczka po meczu.
- Trener bierze wszystko na klatę, nic złego nam nie powie - mówiła dla TVP Sport kapitan Startu Marta Gęga. - Stara się robić wszystko, co w jego mocy, my również. Niestety młodzieńcza krew bardzo mocno buzuje w żyłach i nie możemy tego do końca skontrolować. Mamy mnóstwo fajnych urywków w meczu, gramy super i bez żadnego błędu. Krew zaczyna buzować, odcina nam głowy w pewnym momencie i to jest najgorsze. Ten zespół ma bardzo duży potencjał. Jest mi ogromnie żal, bo my naprawdę potrafimy grać. Zagłębie to zespół, który jest pretendentem do mistrza Polski i jest na fali. Takie błędy, które my będziemy popełniać, one będą wykorzystywać w stu procentach. To się na nas mści. Tak samo zemściło się z Gnieznem. Mamy kryzys, dwa razy dostałyśmy po głowach, jednak odbijemy się od dna i się podniesiemy - podsumowała Marta Gęga.
Zobacz tabelę i terminarz PGNiG Superligi kobiet.
Start kolejny mecz zagra 7 stycznia w Elblągu z Ruchem Chorzów.