Moc jest silna na starówce ("Gwiezdne wojny" w Elblągu, część 4)
![Moc jest silna na starówce (Gwiezdne wojny w Elblągu, część 4)](media/_cache/artduze_moc-jest-silna-na-starowce-123909.jpg)
"Zaprawdę wspaniały umysł dziecka jest"
W ekipie z Yavin, w skład której wchodzą Adam Kulesza, jego brat Marek Kulesza z żoną Katarzyną Anuszewisz-Kuleszą i Bernard Szukiel, a także w zaprzyjaźnionych z nimi cosplayerach i fanach "Star Wars", którzy uczestniczyli w otwarciu wystawy, Moc jest silna. Ich gwiezdnowojenna pasja przyciągnęła do Ratusza Staromiejskiego wielu elblążan w różnym wieku. Nie brakowało młodszych i starszych mieszkańców, którzy dali się oczarować magii uniwersum George'a Lucasa.
- Bardzo mi się tu podoba – mówi siedmioletni Kajtek. - Najbardziej podobają mi się roboty. Ja nie oglądałem jeszcze „Gwiezdnych wojen”, ale jestem fanem niektórych tych statków, Sokół Millenium i czarny X-wing to moje ulubione statki z filmów - zaznacza z powagą na twarzy.
- A moją uwagę przyciągnął ten największy model – wskazuje na fregatę Nebulon pan Karol. - Zbudowanie takiego modelu na pewno jest bardzo trudne, trzeba dużo czasu i poświęcenia. Oglądałem filmy, są bardzo fajne i dobrze zobaczyć ten świat z bliska.
O Nebulonie mówi też z zapałem nasz kolejny rozmówca.
- Czytałem, że 2 lata roboty przy nim było, mega długo trzeba było to robić. Cała wystawa mi się podoba – podkreśla 9-letni Leon.
- Jesteśmy zafascynowani tym, jak są wykonane te modele – podkreślają Michał i Sylwia. Ulubiona postać Sylwii to droid R2-D2, a ten również „odwiedził” wystawę, na jej rozpoczęciu krążąc śmiało pod nogami... Dartha Vadera.
- W „Gwiezdnych wojnach” najbardziej lubię wszystko. Oglądam z tatą – mówi mały Franek. Podkreśla, że z postaci najbardziej lubi mistrza Yodę (a 900-letniego Jedi również dało się dostrzec na wystawie). Tata Franka zaznacza, że najbardziej ceni klasyczną trylogię.
- Na tym się właściwie wychowałem – podkreśla pan Marek.
"Czekałem na ciebie, Obi-Wanie. Wreszcie się spotykamy"
Skoro wystawę odwiedził też Lord Vader, spytaliśmy go, czy do Elbląga przybył na rozkaz Imperatora?
- Tym razem przybyłem z własnej inicjatywy, żeby wesprzeć przyjaciół z Yavin – mówi przebrany za mrocznego lorda Radosław Dolatowski. - Zwiedziliśmy całą Europę, dlaczego nie przyjechać do Elbląga? - dodaje mieszkaniec Dąbrowy Górniczej. - „Gwiezdnymi wojnami” zaraziłem się jako dziecko, w latach 90' wyszły poprawione wersje filmów. Poszedłem do kina i... całkowicie wsiąkłem.
- Ludzie bardzo pozytywnie reagują, gdy spotykają nas w czasie różnych wydarzeń, zarówno dzieciaki, jak i dorośli – mówi Obi-Wan Kenobi, czyli elblążanin Paweł Wierzbicki. - Rozmawiamy, robimy sobie z nimi zdjęcia. Dla nas to wielka radość, że zwłaszcza młode osoby interesują się „Gwiezdnymi wojnami”, czymś, co nas samych fascynuje od wielu, wielu lat. Każda osoba, która dzięki nam w przyszłości stworzy swój model czy ubierze strój z „Gwiezdnych wojen”, to jest ogromna radość. Niektórzy mówią nam, że kiedyś robili modele z małego modelarza i chcieliby dalej. Nie ma problemu, spróbujcie, można wiele rzeczy znaleźć w internecie, wydrukować, skleić i bawić się w „Gwiezdne wojny”.
Lord Vader nie był jedynym Sithem, który odwiedził Ratusz Staromiejski. Wizytę na wystawie odbyła też Darth Talon. Na szczęście okazała się znacznie sympatyczniejsza niż w gwiezdnowojennych opowieściach.
- Co tu robię? – pyta przebrana za Darth Talon Aleksandra Śmigowska, również elblążanka. - Przede wszystkim przyszłam zobaczyć tę wspaniałą wystawę. Warto, bo zdecydowanie jest to wystawa światowej klasy. Przy okazji chcę się po prostu dobrze tutaj bawić – mówi. Zaznacza, że „Gwiezdne wojny” to jej konik. - To piękna opowieść, bardzo odległa od naszego świata, dzięki której można oderwać się od rzeczywistości, popłynąć gdzieś daleko dzięki fantazji – przyznaje.
Kawałek dalej dostrzegamy postać odzianą w charakterystyczny mandaloriański pancerz. Oczywiście zastanawiamy się z Michałem, czy to Boba, czy jednak Jango Fett.
- Żaden z nich – podkreśla Mandalorianin, czyli elblążanin Łukasz Lange. Jak długo przygotowywał swój pancerz?
- Można to liczyć w miesiącach. W takiej pracy dużo zależy od budżetu – zaznacza. Do przygotowania kostiumu wykorzystał „włókno szklane, szpachlę, plastikowe płytki, materiały do szycia”. Dlaczego „Gwiezdne wojny”?
- Po rodzicach, którzy oglądali je w latach 90'. Tak pasja przeszła na mnie – mówi.
"Tutaj zaczyna się zabawa"
Obecni na wystawie bracia Kulesza chętnie oprowadzali uczestników, pokazując im świat, którym są oczarowani od lat. Wystarczyło podejść i spytać o jakiś model lub jego szczegół, by usłyszeć krótki wykład o modelarstwie i "Gwiezdnych wojnach".
- Bardzo długo siedziałem nad zdjęciami z filmu przygotowując Y-winga, bardzo długo analizowałem całość – mówi o dziele swoim i żony Marek Kulesza. - To nie jest łatwe, jak przy każdym z modeli trzeba sporej dłubaniny. Tu wykorzystałem kawałek zapalniczki, tutaj maszynki do golenia... - wskazuje odpowiednie miejsca modelu. - Statek widzimy choćby w ataku na Gwiazdę Śmierci w „Nowej nadziei”, gdy stację atakuje Eskadra Złotych. Na statku widzimy też astromecha (droida, w tym przypadku sympatycznego R2-D2 znanego z filmów). Od niego się zaczęło, cały model skalowałem w odniesieniu do niego – podkreśla modelarz.
- Gdy widzimy w filmie broń Tuskenów (pustynni ludzie z rodzinnej planety Luke'a Skywalkera, Tatooine – red.) - to widzimy, że tam nie ma spustu – mówi o replice broni Adam Kulesza. - To broń magnetyczna, działała bez spustu, nazwijmy to jedną z tajemnic „Gwiezdnych wojen". Tuskeni wykorzystywali ją do poganiania jucznej zwierzyny. Ja jednak spust zrobiłem, o co fani często pytają. To taki mój pomysł wniesiony do „Gwiezdnych wojen”, broń ma też trochę dłuższą lufę, żeby ciekawiej wyglądała.
Dalej oglądamy z Adamem Kuleszą imponującego gwiezdnego niszczyciela.
- W różnych scenach filmowych widzimy, że niszczyciel ewoluował – opowiada elbląski modelarz. - Te statki potrafiły zmienić bieg wydarzeń, wystarczyło kilka strzałów z orbity, żeby załatwiły sprawę – zaznacza.
"Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce..."
Wystawę można oglądać w Ratuszu Staromiejskim do 20 sierpnia w godz. od 8 do 20 (wstęp wolny). Obecny na otwarciu wiceprezydent Michał Missan podkreślał, że podejmowane są starania, by wystawa modeli grupy Yavin gościła w Elblągu na stałe.
- Zapraszamy do zwiedzania, przekazujcie państwo informację swoim znajomym, rodzinom, że warto przyjechać i zobaczyć tę kolekcję – zachęcał wiceprezydent.
- Fajnie, że to dzieje się w Elblągu, to jest takie niesamowite – mówił podczas otwarcia Marek Kulesza. Większość grupy Yavin to elblążanie (Bernard Szukiel pochodzi z Ostrołęki), wydaje się więc, że to już najwyższy czas, by właśnie w Elblągu można było oglądać modele, które podziwiano w całej Polsce i Europie. - Mam nadzieję, że ta kolekcja będzie się cały czas powiększała, cały czas będziemy ją uzupełniać, byłoby świetnie, pięknie, fantastycznie, gdybyśmy mieli na nią stałe miejsce - podkreślił modelarz.
- Zapraszamy do oglądania – stwierdził Adam Kulesza i ruszył między modele, by opowiadać uczestnikom otwarcia wystawy o tym, co działo się dawno, dawno temu, w odległej galaktyce.
O grupie Yavin dowiemy się więcej na jej stronie i na Facebooku. Szerzej pisaliśmy o niej m. in. w tekstach "Dawno, dawno temu poszliśmy do kina" i "Coś bogatszego niż obraz w kinie".