Od porządków po powodzi do czynów społecznych w PRL-u
Miejsce znane dziś jako park Dolinka swoją „karierę” rozpoczęło w latach 20. XX wieku. W sierpniu 1924 r., po gwałtownej ulewie gwałtownie wezbrały dopływy Kumieli, co zaowocowało powodzią, o czym pisze Jerzy Domino w pracy zbiorowej „Historia Elbląga” (tom IV, red. M. Andrzejewski). „Roboty naprawcze po tym wypadku stanowiły pierwszy etap organizowania nowego parku” - wskazuje historyk. Prace trwały właściwie do końca lat 20., a część z nich, jak budowę kaskad, przeprowadzono już w kolejnym dziesięcioleciu. Dodajmy w tym miejscu, że związany z parkiem miejski basen powstał w 1934 r.
„Powojenne władze miasta przypisały powstanie parku Dolinka (od 1970 r. Parku XXV-lecia PRL) wyłącznie do okresu powojennego” - wskazuje Jerzy Domino w V tomie „Historii Elbląga”. Park porządkowano etapami w ramach „czynów społecznych” wiosną 1969 r. "Głos Elbląga" z 23 kwietnia nazywał budowę parku XXV-lecia „największym w mieście czynem społecznym”. Dziennik informował wtedy, że wejście grup roboczych na teren prac opóźnia wiosna, „która kaprysi, sypie śniegiem i dręczy nas chłodem”. W maju „Głos Elbląga” donosił, że przy pracach nie zabrakło „elbląskich rzemieślników, którzy zadeklarowali wykonanie czynów społecznych o wartości 80 tys. zł".
„W Dolince nad Kumielą wre praca” - pisał „Głos...” 28 maja 1969 r. - „Co dzień przychodzą grupy społeczne ze szkół i zakładów pracy, aby realizować zobowiązanie podjęte na cześć Jubileuszu Polski Ludowej przy budowie parku 25-lecia. Dotychczas przepracowano na tej budowie 2 tys. godzin. Około 100 godzin pracował także różnorodny sprzęt mechaniczny zakładów przemysłowych z Elbląga. Obecnie główny wysiłek skierowany jest na umocnienie brzegów Kumieli...” - informował dziennik.
„Tegoroczne czyny społeczne zakładów pracy wiążą się przede wszystkim z dalszą budową parku XXV-lecia PRL” - informował red. Ratyński w Dzienniku Bałtyckim z 8 kwietnia 1970 r. - „Przewiduje się wybudować tam boisko do siatkówki na podkładzie utwardzonym (asfalt) i ponad 700 mb. alejek tzw. pieszo-jezdnych. Również w obrębie parku będą uregulowane brzegi rzeki Kumieli na odcinku 150 m” - relacjonował. Kolejnymi działaniami w parku miały być budowa strzelnicy, boiska do koszykówki i tenisa, a także wykonanie stalowego mostu i „wielu przyczółków betonowych”. Dalej: oświetlenie alejek, ustawienie 200 ławek, umocnienie brzegu Kumieli.
„Dla estetyzacji miasta”
Czas przeskoczyć kilka lat naprzód. 14 kwietnia 1978 r. Głos Wybrzeża informował o wszechstronnym programie dalszej estetyzacji miasta. „Pion kultury (…) przewidział wykonanie przenośnej zadaszonej estrady w parku Świerczewskiego (dzisiejszy park Planty - red.), konserwację form przestrzennych, rozpoczęcie budowy amfiteatru przy ul. Moniuszki...” - pisał o planowanych inwestycjach Mirosław Dymczak.
Program komitetu czynów społecznych na 1978 r. zakładał budowę amfiteatru na 6 tys. miejsc, o czym również w „Głosie Wybrzeża” pisał Andrzej Łagowski.
Życie kulturalne Elbląga lat 70. skupiało się w miejscach takich jak sala koncertowa Zamechu (przy ul. Fabrycznej, nie istnieje od lat 90. - red.) czy muszla koncertowa w Bażantarni. Jednak ówczesny park XXV-lecia również był miejscem spotkań mieszkańców.
- Atrakcyjną imprezę proponuje elblążanom na niedzielę, 3 września, Miejski Ośrodek Kultury Rondo, czyli piknik w dolince" – informował Głos Wybrzeża 31 sierpnia 1978 r. - Jego miejscem będzie park 25-lecia. W programie występy zespołów Camerata, Dekathlon grający jazz tradycyjny oraz grupy gdańskich kameralistów. Zaprezentowane zostaną również dwa pokazy mody. Na zakończenie przewidziano zabawę pod gruszą przy muzyce zespołu Wielka Korona z SDK Pegaz w Elblągu. Podczas trwania imprezy czynne będą stoiska z napojami i słodyczami.
Scena, która zarosła
Zanim przejdziemy do wspomnień związanych z wybudowanym pod koniec lat 70. amfiteatru, powiedzmy jeszcze kilka słów o jego upadku.
- "To miejsce kiedyś tętniło życiem" – pisała Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl w 2015 r. - "Tu odbywały się koncerty gwiazd, spektakle kabaretowe, przeglądy lokalnych zespołów muzycznych, a także prezentacje wokalnych i tanecznych talentów przedszkolaków i uczniów elbląskich szkół. Jednak wybudowany w latach 70. XX w. obiekt nigdy nie przechodził gruntownego remontu. W 2010 r. pojawił się projekt odnowy tego miejsca i …właściwie na tym się skończyło. Pomysł skorzystania z unijnych środków upadł, ze względu na zbyt duży wkład własny miasta. Koncepcja pozostała, ale pieniędzy na jej realizację w kasie nadal brak".
Zarastający zielenią amfiteatr "straszył" przez wiele lat, w 2015 r. ze względów bezpieczeństwa został ogrodzony i zamknięty na kłódkę. Wiosną 2020 roku prezydent Witold Wróblewski ogłosił, że udało się uzyskać środki na rewitalizację parku Dolinka, a w skład wykonywanych prac wchodzi także modernizacja amfiteatru, w którym dla widowni przewidziano 253 miejsca. Prace rozpoczęto w listopadzie, o czym pisaliśmy tutaj. Zdania co do planów rewitalizacji parku i odnowy amfiteatru są, jak to zwykle bywa, różne. "Nowa" Dolinka to jednak przyszłość, bo prace nad nią mają potrwać najpóźniej do października 2021 r., a my cofnijmy się jeszcze w czasie na parę chwil...
Miejsce integracji mieszkańców
Czasy spotkań w amfiteatrze ciepło wspomina Barbara Jungnikiel, która prowadziła tam wiele imprez organizowanych przez elbląski "Światowid" (dawniej m. in. Wojewódzki Ośrodek Kultury).
- Nie ukrywam, że było to miejsce, do którego przychodzili prości ludzie po to, żeby się bawić. Mój dyrektor nazywał mnie wtedy w żartach "Królową Disco Polo", bo proponowałam w programach m. in. taką muzykę. To nie jest rodzaj muzyki, który kocham, jednak ludzie po prostu się tam świetnie bawili, widziałam radość w ich oczach, były niekończące się bisy, a elblążanie przychodzili i pytali, kiedy następny koncert, kto wystąpi. To było miejsce integracji mieszkańców.
Ludzie potrafili tam przychodzić dużo wcześniej, żeby zająć sobie miejsce. Stali, gdzie to było możliwe, albo przynosili kocyki, bywało, że te spotkania były czymś w rodzaju pikniku.
Barbara Jungnikiel podkreśla, że w "Dolince" organizowano różne wydarzenia, m. in. warsztaty Światowego Festiwalu Zespołów Polonijnych, jarmarki sztuki ludowej albo konkursy z nagrodami.
- Na początku musiałam wręcz wyciągać z publiczności chętnych, bo ludzie się bali, wstydzili. Później udało się ich zachęcać do uczestniczenia, wyrywali się, żeby być wybranymi - wspomina. Z tymi konkursami pani Barbara wiąże jedną szczególną sytuację.
- Nie tak dawno spotkałam w Elblągu młodą kobietę, która zawsze, gdy widziałyśmy się na ulicy, szczerze się do mnie uśmiechała i i witała. Spytałam ją w końcu, skąd my się znamy. Jej odpowiedzieć spowodowała, że ja na tej ulicy zaczęłam płakać: okazało się, że w czasie spotkań w amfiteatrze między innymi ją wyciągnęłam z publiczności na jakiś konkurs. Ja oczywiście tej konkretnej sytuacji nie pamiętam, a według tej kobiety ta sytuacja i udział w konkursie odmieniły jej życie. Przyznała, że zawsze była wycofaną, zakompleksioną osobą, a udział w jednym z tych łatwych konkursów, gdzie została nagrodzona i gdy była przez chwilę moją asystentką na scenie, sprawił, że to pozwoliło jej uwierzyć, że ona też coś potrafi. Wzruszyłam się tą jej opowieścią. Te imprezy w amfiteatrze to nie tylko muzyka, coś w ludziach z tamtych spotkań zostało – zaznacza Barbara Jungnikiel. - Zresztą często myślę o tym, że lata tej pracy to nie tylko muzyka, którą kocham, ale też ci ludzie, których nie było stać na kupowanie biletów na koncerty. Oni przychodzili i czuli się fajnie, dowartościowani, mogli zapomnieć o swoich problemach. To są takie moje reminiscencje po tych imprezach.
Nie tylko disco polo!
Wróćmy jeszcze na chwilę do muzyki. - Oczywiście poza disco polo byli też inni wykonawcy – mocno podkreśla Barbara Jungnikiel. - To tam miałam okazję poznać śp. Zbigniewa Wodeckiego, który występował tam przed bardzo liczną publicznością. Nie powiem, że tam zrodziła się jakaś przyjaźń, bo to za duże słowo. Jednak gdy później w Światowidzie prowadziłam koncert, na którym również Zbyszek śpiewał, tym razem kolędy z Alicją Majewską, albo gdy widzieliśmy się przy innych okazjach, on mnie rozpoznawał i rozmawiał. Mówił: "Dzień dobry, pani Basiu, jak miło Elbląg widzieć". Podczas tego koncertu kolęd, z którego dochód przeznaczony był na dzieci z niepełnosprawnościami, widząc je nie mogłam powiedzieć słowa. Zbigniew Wodecki, który był za kulisami, dostrzegł, że coś jest nie tak i dokończył wstęp za mnie. Cudowny człowiek, bardzo kontaktowy. Na koncercie w amfiteatrze, a nie robili tego wszyscy wykonawcy, schodził ze sceny między publiczność, podstawiał mikrofon tym, którzy chcieli z nim razem zaśpiewać – mówi Barbara Jungnikiel. - Wspominam go bardzo serdecznie i pewnie elblążanie, którzy mieli okazję go słuchać w Dolince, takie miłe wspomnienia mają. Ten park to miejsce bardzo specyficzne, ze swoim klimatem. W czasie różnych imprez było tam słychać szumiące drzewa, nad parkiem przelatywały ptaki, dla mnie jest ono magiczne. Gdy dowiedziałam się, że to miejsce ma być odrestaurowane, bardzo się ucieszyłam. Uważam, że powinno się tam wznowić koncerty, może nie z taką częstotliwością, jak to miało miejsce dawniej – podkreśla elblążanka. - Mam nadzieję, że miasto zdobędzie fundusze na takie niebiletowane imprezy, czego życzę z całego serca, a przede wszystkim mieszkańcom życzę udziału w takich wydarzeniach.
Elblążanie pamiętają amfiteatr
- Pamiętam, że było to latem, poszłam z koleżanką do amfiteatru, zespół grał utwory Beatlesów z "Sierżanta Peppera", było bardzo dużo ludzi – wspomina pani Beata, elblążanka. - Tam były zresztą różne imprezy, nie tylko muzyczne, ale też atrakcje dla mieszkańców. Przychodziła tam młodzież albo różni ludzie zależnie od tego, jaki rodzaj imprezy aktualnie się odbywał. Gdy to powstało, to pamiętam takie zadowolenie w mieście, że jest takie miejsce. Jak były tam jakieś próby, to ludzie przychodzili podpatrywać. Później amfiteatr podupadł i chyba stał się bardziej miejscem posiadówek przy piwie... Wydaje mi się, że odnowienie parku i amfiteatru ma sens. Jeżeli będzie się tam coś działo, to bardzo chętnie się wybiorę.
- To było dawno, byłem tam na jakimś koncercie rockowym - mówi pan Krzysztof. - Było dużo ludzi, w zasadzie cały amfiteatr, chociaż pod samą sceną bawiło się niewielu. Pamiętam, że było lato, było ciepło, świeciło słońce i panował imprezowy klimat. Ale jaki to był dokładnie zespół, to już nie pamiętam...
- Było na tych występach sporo ludzi, pamiętam wizytę w amfiteatrze jak miałam 13-14 lat, była bardzo fajna atmosfera - wspomina inna elblążanka, pani Katarzyna. - Pamiętam imprezę, gdy występowała tam "Ziemia Elbląska", każda ławka była wtedy zajęta. Lata później, gdy już miałam syna, to chodziliśmy tam do parku na spacery, chociaż już nic się nie działo jeśli chodzi o imprezy... Ale dzieciaki biegały sobie po tej scenie - wspomina elblążanka.
Jakie wspomnienia związane z amfiteatrem i Dolinką mają Czytelnicy portEl.pl? Zapraszamy do podzielenia się w komentarzach!
Dziękujemy za pomoc w przygotowaniu materiału Bibliotece Elbląskiej, Elbląskiemu Towarzystwu Kulturalnemu i Centrum Spotkań Europejskich Światowid.