Na szczyt w szczytnym celu. Mount Everest Łukasza Tazuszela (aktualizacja)

24
02.08.2020
Na szczyt w szczytnym celu. Mount Everest Łukasza Tazuszela (aktualizacja)
Fot. Anna Dembińska
- Jest to naprawdę szczytny cel, bo chcemy małej Marysi choć trochę ulżyć w cierpieniu. To, co ja przeżyję 2 sierpnia na podjeździe w Suchaczu, to nic przy tym, co to dziecko musi przeżywać każdego dnia - mówił w rozmowie z portEl.pl Łukasz Tazuszel, pasjonat kolarstwa, który dziś rozpoczął próbę wjechania na wysokość Mount Everest. Wszystko po to, by wspomóc małą dziewczynkę, która potrzebuje leczenia. Zobacz zdjęcia.

Rowerowa próba Łukasza Tazuszela, entuzjasty kolarstwa, cały czas trwa. Gdy dziś przed godz. 11 byliśmy na podjeździe w Suchaczu, miał za sobą prawie połowę drogi. Całe wyzwanie jest rozłożone w czasie na 16-18 godzin.

Poświęćmy kilka zdań małej Marysi, dla której prowadzona jest zbiórka pieniędzy na portalu zrzutka.pl. To właśnie tę inicjatywę ma rozpropagować wjazd na "Mount Everest pod Elblągiem", który zapowiadaliśmy na portEl.pl nieco ponad miesiąc temu.

- Marysia urodziła się w 35 tyg. ciąży zamartwicy. Zaraz po urodzeniu stwierdzono u niej wadę ośrodkowego układu nerwowego pod postacią agenezji ciała modzelowatego. Tak najprościej jest to niewykształcone połączenie między półkulami. Wada ta nie pozwala jej rozwijać się prawidłowo. Mania jest opóźniona psychoruchowo, ma obniżone napięcie mięśniowe oraz problemy z połykaniem, przez co wszystkie pokarmy podawane są jej przez PEGa. Jedynym sposobem aby pomóc Marysi jest intensywna rehabilitacja, która niestety jest bardzo kosztowna - piszą rodzice dziewczynki na zrzutka.pl.

Cel kolarskiego wyzwania jest szczytny, jednak samo wyzwanie do łatwych nie należy: chodzi przecież o łączną wysokość 8848 m i przejechanie w ten sposób 445 km. Łukasz Tazuszel, z kolarstwem mocniej związany od 6 lat, do próby przygotowywał się przez wiele intensywnych tygodni. - W tygodniu po pracy robię ok. 90 km góra-dół, do znudzenia, ale to właśnie "robi nogę" i przygotowuje organizm do wysiłku – mówił jeszcze w czerwcu.

Dziś na trasie jego przejazdu pomagają mu koledzy podzielający jego rowerową pasję, przed godz. 11 towarzyszyło mu 11 innych kolarzy. Wyzwanie rozpoczęło się krótko przed 2 w nocy. Łukaszowi Tazuszelowi w zmaganiach towarzyszy także jego brat.

- Za dziesięć druga Łukasz ruszył w trasę i do tej pory wszystko jest ok. – mówi Michał Tazuszel. - W nocy, gdy zaczynał, było dość zimno, teraz jest piękna pogoda. Był też słabszy moment, pojawił się u Łukasza ból głowy, ale on twierdzi, że to normalne, gdy przekroczy się 2000 m podjazdu. Teraz jednak już to przeszło. Ma na trasie towarzystwo, jego koledzy się przy nim zmieniają, ktoś np. pojechał do pracy i mówi, że dołączy znów po 16. Sam bardzo chciałem być dziś na trasie i pomóc w ten sposób bratu – podkreśla. - Podaję mu co jakiś czas napoje i jedzenie, żeby mógł uzupełnić energię.

Z Łukaszem Tazuszelem udało nam się chwilę porozmawiać właśnie w momencie, gdy uzupełniał zapasy, niedługo przed godz. 11.

- Samopoczucie jest bardzo dobre, miałem kryzys po sześciu godzinach, ale wszystko minęło i jest wspaniale – mówi. - Fizycznie i psychicznie lekko odcięło siły, trzeba się pilnować, żeby być nawodnionym i dużo jeść – zaznacza z uśmiechem. - Jestem już prawie w połowie, jeśli się nic nie będzie działo, to ok. 19-19.30 powinno być po wszystkim. Na ten moment przewidywania są dobre, tym bardziej, że na trasie towarzyszą mi koledzy, a pogoda idealnie dopisała, lepiej być nie mogło – mówi.

- Noga już spuchła, dobrze jest – śmiał się brat kolarza, podając mu napój i banany. Chwilę później Łukasz Tazuszel był znów w drodze. O tym, czy udało mu się zrealizować wyzwanie, poinformujemy wieczorem. Jego zmagania można również śledzić na bieżąco na tej stronie (by zobaczyć przejechany dystans, należy wcisnąć przycisk ^ w prawym dolnym rogu).

 

Aktualizacja:

Łukasz Tazuszel z powodzeniem ukończył kolarskie wyzwanie, choć zajęło to więcej czasu niż pierwotnie planowano, bo na mecie był ok. godz. 22. Łącznie przejechał 471 km, czas samej jazdy wyniósł 18:09:08, czas wyzwania łącznie z przerwami 19:42:38. Kolarz pokonał 9027 m przewyższeń.

- Jestem mega zmęczony, ale radość jest przeogromna, to było bez wątpienia najważniejsze i najtrudniejsze z tego wszystkiego, co zrobiłem na rowerze - powiedział nam w krótkiej rozmowie po zakończeniu wyzwania.

TB

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem... (od najstarszych)

Pokazuj od
najnowszych
Największe
emocje
Podziwiam i powodzenia
(2020.08.02)
Dajesz Łukasz!!!
Ogień (2020.08.02)
Znowu ten samolot, ile on będzie latał?????ma ktoś jakąś armata?????trzeba go zestrzelic, stary wrócił z nocki i spać nie moze
Emerytka Wladzia (2020.08.02)

info

6  
  18
Nie dla samolotu nad Elblągiem.
(2020.08.02)

info

8  
  16
@Emerytka Wladzia - Stopery w uszy i do snu :-)
(2020.08.02)
Do emerytki co jej samolot przeszkadza, wyprowadź się na wieś, a jak stary pracuje po nocach to niech stopery do uszu używa.
(2020.08.02)

info

11  
  3
Bravo £utasz!!!
M..... (2020.08.02)

info

10  
  0
Super, jutro wpłacę, zdrówka dla małej
Maggii (2020.08.02)

info

4  
  0
Udało się??
(2020.08.02)
Udało :)
(2020.08.02)