10 rzutów rożnych wykonywali piłkarze Olimpii tylko w pierwszej połowie. Strzałów na bramkę – kilkanaście. A o wyniku zadecydował błąd przy rzucie rożnym, który wykorzystali zawodnicy Znicza Pruszków.
Zaczęło się jednak nieźle: po kwadransie gry można było mieć nadzieję, że po meczu kibice zgromadzenia, na stadionie przy Agrykola 8, będą cieszyć się ze zwycięstwa. W 3. minucie Wojciech Daniel obronił strzał Kamila Włodyki, cztery minuty później piłkarze Olimpii zademonstrowali siłę lewego skrzydła. Najpierw Rafał Lisiecki walczył, kiwał, ostatecznie skończyło się na rzucie rożnym dla gospodarzy. W 12. minucie groźną sytuację wypracował na lewym skrzydle Filip Kop-Ostrowski. Cztery minuty później Michał Ressel strzelił z dystansu i znowu skończyło się na rzucie rożnym. Olimpia stwarzała groźne sytuacje, ale nie było komu strzelić bramki. Siłą gospodarzy były ataki skrzydłami – niestety bezskuteczne. Goście ograniczali się do kontr, z którymi defensywa Olimpii potrafiła sobie z lepszym lub gorszym skutkiem poradzić.
Warto zwrócić uwagę na kilka sytuacji Olimpii w pierwszej połowie. W 27. minucie spotkania Damian Szuprytowski wywalczył piłkę w środkowej strefie boiska, podał w tempo do Radosława Stępnia. Pomocnik Olimpii przebiegł kilkadziesiąt metrów, wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem gości, strzelił... i trafił prosto w Piotra Misztala. Bramkarzowi gości trzeba oddać jedno – bronił wszystko, co mógł i czego nie mógł. W 33. minucie Michał Ressel ponownie huknął i ponownie górą, po pięknej paradzie, był bramkarz Znicza.
Banalne i stereotypowe piłkarskie porzekadło, o tym jak to mszczą się niewykorzystane sytuacje znalazło swoje potwierdzenie w 36 minucie. Rzut rożny dla Znicza, w polu karnym najlepiej zachował się Mateusz Długołęcki i to on, chwilę później, mógł cieszyć się z gola.Pięć minut później Damian Szuprytowski umieścił, co prawda, piłkę w bramce Znicza, ale sędzia zasygnalizował pozycję spaloną i bramki nie uznał.
Druga połowa upłynęła pod znakiem kolejnych prób piłkarzy Olimpii na zmianę wyniku.
Próbował szczęścia Damian Szuprytowski, który dwoił się i troił. W 49. minucie strzelił niecelnie, dwie minuty później podawał w pole karne, niestety nie było komu wykończyć akcji, w 61. minucie przeprowadził rajd zakończony strzałem w bramkarza. Bramkę Piotra Misztala atakował także Rafał Lisiecki. W 63. minucie ograł kilku zawodników Znicza i zdecydował się na strzał z dystansu. Piłka trafiła w poprzeczkę. W 73. minucie Radosław Stępień strzelił (prawie) nie do obrony. Słowo „prawie” jest tu kluczowe – bramkarz gości cudem i przepiękną paradą obronił strzał pomocnika gospodarzy.
Goście swoich sytuacji strzeleckich mieli jak na lekarstwo. W 68. minucie Kamil Włodyka wyszedł na pozycję „sam na sam” z Wojciechem Danielem, ale to bramkarz Olimpii zachował więcej zimnej krwi i wyszedł zwycięsko z tej konfrontacji.
Sytuacja w tabeli Olimpii po tym meczu stała się nieciekawa. Nad strefą spadkową żółto-biało-niebiescy mają już tylko dwa punkty przewagi. Najbliższa okazja na zwiększenie zdobyczy punktowej nadarzy się za tydzień. Olimpia zmierzy się z ŁKS-em Łódź.
Olimpia Elbląg – Znicz Pruszków 0:1 (0:1) Bramki: 0:1 Długołęcki (36. min.)
Olimpia: Daniel – Kop-Ostrowski, Lewandowski, Iwanowski, Lisiecki, Szuprytowski, Stępień, Ressel, Bojas (72' Szmydt), Rozumowski (70' Danowski), Kurbiel (76' Kolosov)
Elbląska Gazeta Internetowa PortEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg